Dni mijały jak lata, a ja siedziałam sama w jaskini zastanawiając się,
co u Rain'a. Nie wiedziałam, co będzie dalej... Czy przegramy w wojnie, a
może będziemy mieć szczęście i wygramy. Wychodziłam na zewnątrz bardzo
rzadko, głównie po to, by polować. Bałam się chodzić sama, co będzie,
jeśli białe wilki powrócą? Bałam się. Czas dłużył się, a ja nie
wiedziałam, co robić. Siedziałam całymi dniami... Samotna i zamyślona.
♦♦♦
Minęło kilka dni. Jak zwykle siedziałam sama. Nagle usłyszałam kroki w
wejściu do jaskini. Zerwałam się i stanęłam przodem do tego kogoś.
- Spokojnie Kiri. To ja, Saphira. - powiedziała wadera. Odetchnęłam z ulgą.
Skinęłam łebkiem.
- Rain... - zaczęła, ale jej przerwałam.
- Jak się czuje? Czy wszystko u niego w porządku? - zapytałam.
- Tak, u niego wszystko dobrze. - odpowiedziała. - Poprosił mnie, żebym
ci powiedziała, żebyś po południu przyszła do Alei Zakochanych.
Zdziwiło mnie to. Aleja Zakochanych? Przecież ona jest dla... Zakochanych.
- Dobrze, dziękuje za powiadomienie mnie. - uśmiechnęłam się lekko.
Wadera wyszła z mojej jaskini.
Później poszłam na polowanie, upolowałam zająca.
Zjadłam go. Tak jak miałam się tam zjawić, w południe przyszłam do Alei Zakochanych. Szkoda mi było, że nic tam nie widziałam...
Kiedy się spotkaliśmy, usiedliśmy na ławce. Wiał lekki wiatr. Słońce grzało moje futro.
-Cześć...
-Hej. - odpowiedziałam.
-Kiri... Chciałem ci coś powiedzieć... - szepnął.
Zastanawiałam się, o co chodził.
- Tak? - odwróciłam łebek w jego stronę.
Rain? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz