-Lepiej żebyś pozostał w pozycji leżącej przez jakiś czas. Przydało by
się też znaleźć jakąś jaskinię. Mi nic nie będzie. Najwyżej zostanie
siniak.- zachichotałam cicho. Coś było w tym wilku takiego, że czułam
się przy nim po prostu dobrze. Każdy inny wilk mi przeszkadzał. Nie on.
Nie czułam do niego odrazy, jak do innych.
-Dasz radę jakby co chodzić? W sumie to takie ugryzienie nie powinno ci
nic zrobić. Nie utraciłeś też zbyt dużo krwi. Pozwól, że zobaczę jak
rana się goi.
-Ale rany nie goją się od tak. - mruknął.
-A założysz się? - uniosłam brwi i podeszłam do niego.
Ściągnęłam liście i ta dą! Rany prawie już nie było.
-Boli?
-Nie.
- No widzisz. Ślady tylko są. Rana jest zasklepiona. - uśmiechnęłam się.
- Znajdę dla ciebie jakąś zaciszną jaskinię, dobra? Zapewne będziesz
się jeszcze ze 2 dni trochę słabo czuć. Będę mogła cie odwiedzać?-
uśmiechnęłam się przyjaźnie.
Ale coś szybko odciągnęło moją uwagę. Uchyliłam się trochę na bok, a
tuż obok upadł ten biały dziwoląg. Przebiłam go na wylot łapą, kiedy
wstawał.
-Nie jesteśmy to bezpieczni. Musimy szybko się zmywać. - cały czas warczałam ostrzegawczo.
Ashley?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz