Otrzepałem się, próbując nie pochlapać Oliwii.
Musiałem wyglądać dość komicznie, bo usłyszałem za sobą chichot.
Odwróciłem się i chichot zmienił się w tłumiony śmiech. Uśmiechnąłem
się, nie wiedząc prawie nic przez mokrą sierść zasłaniającą mi oczy.
- Trzeba poczekać aż się rozpogodzi... - zacząłem. - Nie jest ci zimno? -
zapytałem. Nie wiem czemu, ale.... Po prostu było to dla mnie tak jakoś
ważne.
Tylko gdyby było jej zimno... W takiej sytuacji może być tylko jeden sposób...
Mimo woli się zarumieniłem.
Oliwia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz