Wędrowałem po lesie, zatrzymując się od czasu do czasu. Wreszcie
dotarłem do jakiegoś małego strumyczka. Nachyliłem się i napiłem się
wody. Wspaniale ochładzała. Rozłożyłem się na plecach, rozkładając
skrzydła. Nudziło mi się. Ziewnąłem. Powoli przysypiałem...
Obudziły mnie czyjeś szybkie, ciche kroki. Poderwałem się i nagle coś
zbiło mnie z nóg, potoczyłem się po ziemi, hamując skrzydłami, a biały
wilk próbował wgryźć się w moją szyję. Zrzuciłem go łapą i
kontratakowałem. Na moje plecy skoczył drugi wilk. Szybko się odwróciłem
i rzuciłem nim o drzewo. Przy uderzeniu rozległ się dźwięk łamanych
kości i napastnik już się więcej nie podniósł. Tymczasem wilk, który
zaatakował mnie jako pierwszy ponownie na mnie skoczył i złapał mnie za
skórę na karku w taki sposób, że nie mogłem się uwolnić.
Ze strony drzew rozległo się warknięcie i byłem przygotowany na kolejne
ugryzienia, jednak zamiast tego poczułem, że ciężar z moich pleców
znikł, a obok zaczęła się walka między białym a innym wilkiem. Starałem
się pomóc, ale kark bolał mnie okropnie...
Ktoś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz