Powolnie szliśmy przez przez okolicę. Nie rozmawialiśmy zbyt wiele.
Miło było tak spacerować.
W pewnym momencie poczułem, że coś mokrego spada mi na pysk. Spojrzałem w górę.
Zanosiło się na deszcz.
- Może znajdźmy jakąś kryjówkę...? - zaproponowałem.
Zaczęliśmy szukać jaskini, czy też czegoś podobnego. Jednak w okolicy nie było gdzie się schować, a deszcz nabierał na sile.
W końcu usiedliśmy w miejscu osłonionym od wiatru. Po krótkiej chwili,
odwracając wzrok, rozłożyłem jedno skrzydło i stworzyłem jakby daszek
nad Oliwią.
Oliwia? Jak się podobają maniery gentlemena?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz