Szliśmy, ale nie długo dano nam spokojnie to wykonywać. Zatrzymałam się.
Aż zbyt dobrze było czuć drgania ziemi. Coś ogromnego się zbliżało.
-Jesteś głodny?- zapytałam jakby nigdy nic.
-Co?- zapytał przymroczony.
-Pytam czy jesteś głodny? Ale skoro nie jesteś w stanie tego zrozumieć,
to najwyraźniej tak. Odsuń sie troszeczkę na bok.- grzecznie usłuchał i
się posunął w prawo.
Dało sie już dość wyraźnie widzieć nadbiegające stado ogromnych łosi.
-Nie sądziłam, że są tu w ogóle jakieś łosie.- mruknęłam pod nosem.
-Co?
-Schowaj się bardziej, inaczej zostanie z ciebie mokra plama.- odrzekłam szybko i nie tracąc skupienia.
Nadbiegły pierwsze sztuki. Były dość spłoszone, więc bez problemu powaliłam je na ziemię.
Tylko kurna ten cholerny młody łoś mnie kopnął. Bok mnie bolał jak diabli. Nie często przyjmuje się tak ostre ciosy.
Jeden leżał martwy, maluszek uciekał gdzieś, a reszta już nadbiegała.
Wyczekałam na odpowiedni moment i wytworzyłam ścianę ognia na długości
od drzewa za którym ukrył się czarnulek, do drzewa na przeciw tamtego.
Zwierzęta teraz były zupełnie skołowane. Odbiegały na bok od ognia
pięknie nas omijając. W stadzie było strasznie dużo małych łosi i kilka z
nich przypiekło się. Kiedy stado już się 'rozeszło' ogień opadł.
-Żyjesz jeszcze kochany?- zapytałam podchodząc do drzewa.
-Jeszcze.- burknął.
-To masz tu jedzonko. Zaraz przyniosę opatrunek. Postaraj sie żeby nic
cię nie zaatakowało, ok?- mrugnęłam do niego uśmiechając się szelmowsko i
odbiegając z uniesioną kitą.
Nazrywałam kilka liści, które miały lecznicze właściwości, nabrałam wody
do czegoś co wyglądało jak miska i nie przepuszczało cieczy, zebrałam
jeszcze kilka większych paproci, które mogłyby służyć za bandaż.
Wróciłam do niego ostrożnie i najszybciej jak się dało będąc tak obładowanym.
Przemyłam mu ranę, obłożyłam go dookoła szyi liśćmi i przewiązałam paprociami.
-Masz jeszcze trochę tu wody i sie najedz.- powiedziałam mu dając 'miskę' i podsuwając drugiego małego łosia.
Ja natomiast położyłam się obok na plecach lekko posykując z bólu i obserwowałam go.
Ashley?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz