Dzień jak co dzień - chodziłem po lesie rozmyślając... Czy znajdę tu
wilka... watahę... a co dopiero partnerkę! Eh... Mieszkałem w ciemnej
jaskini jak przypadało na wilka cienia. Nienawidziła słońca dlatego na
łowy wychodziłam tylko o zmroku, a jeżeli byłem bardzo głodny to
spowijałem jakąś część lasu ciemnością. Jednak dziś nie musiałem tego
robić. Nad lasem zapadły ciężkie, czarne, deszczowe chmury. Wyszedłem i
odetchnąłem.
***
Zacząłem gonić jednego z królików. Nagle uderzyłem w coś, a raczej
kogoś. Spojrzałem na leżącego na ściółce leśniej wilka, a może wilczycę?
- Nic Ci nie jest? - zapytałem.
Ktoś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz