Kalle prychnęła cicho.
-Znalazł się mistrz podrywu, co?- rzekła drwiąco - Przecież jestem lisicą.
Ostatnie słowo wymówiła tak, jak Falcon zeszłej nocy. Pełne wstrętu i pogardy.
Co się zmieniło, i czemu tak nagle?
-Przecież przeprosiłem - powiedział wilk smutno - Nie chciałem cię urazić, byłem po prostu zdziwiony.
Kalle spojrzała w górę w oczy wilka, które były w nią wpatrzone. Wyraźnie widziała w nich smutek i nadzieję.
-Nie boisz się? - zapytała cicho.
-Czego? Nie jesteś straszna, raczej...
-Nie o mnie chodzi. - sprostowała szybko Kalle - Tylko o to, co prawdopodobnie mnie ściga. Nie boisz się Śmierci?
-Co cię ściga?
Ku zdziweniu Kalle mina Falcona nie wyrażała strachu - raczej determinację, i zawziętość.
- Lisy śmierci. Zabiły moich rodziców, a wkrótce pewnie przyjdą po mnie,
i po moich bliskich. Jak na razie jestem sama, nie chcę żeby kogoś
jeszcze dopadły.
Falcon?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz