Łapy pomału uginały się już ze zmęczenia. Kilka miesięcy długiego
podróżowania po samej pustyni nie było przyjemne, a szczególnie kiedy
masz jeszcze szukać grzeszników pod postacią demona. Szybko jednak
opuściłam myśli o moim drugim wcieleniu i popatrzyłam się prosto przed
siebie. Od dwóch dni podróżuje po lasach i łąkach. No i nic!
Postanowiłam się opanować i dalej wędrować, bo nie mogę się poddać…nie w
tej chwili. Dalsza podróż minęła trochę szybciej niż zwykle, ale i tak
miałam już tego wszystkiego dość! Moi rodzice musieli mnie wyprowadzić
na taka ścieżkę życia? Czy mojemu bratu żyło się lepiej?? Nie wiem, ale
postaram się dowiedzieć w jak najbliższym czasie. Doszłam do małego
jeziorka z wodospadem na mojej wysokości. Włożyłam pysk do wody i
zaczęłam sączyć zimną, dobrą wodę. Kończąc picie ze źródła ułożyłam się
na wielkim liściu i zasnęłam, marząc aby kogoś wreszcie spotkać. Aby ten
ktoś mnie zaprosił do watahy i żebym już nigdy nie musiała sama
podróżować…
~RANO~
Wstałam i leniwie się przeciągnęłam. Otwierając oczy pokręciłam głową
,żeby zobaczyć okolicę w której teraz się znalazłam. Po zorientowaniu
się, że jestem w lesie znów napiłam się z źródła i ruszyłam dalej. Nie
minęła nawet godzina a ja już zdążyłam się skaleczyć. Moja łapa krwawiła
teraz. Nie panikowałam bo miałam większe obrażenia zadawane przez…
większych przeciwników, ale nie w postaci kamienia!
- Cholercia! – powiedziałam do siebie wylizując swoją krew z łapy. I
wtedy poczułam jakieś emocje. Zamarłam. Tu był drugi wilk. Jego emocje
łatwo było odczytać: naburmuszenie, leniwość, smutek, ponurość. Poczułam
spadające liście z drzewa i popaczyłam się w tamtą stronę. Nade mną
siedział wilk ze skrzydłami wraz z parą skrzydeł. Zwinnie zleciał na dół
i dokładnie mnie obwąchał. Ja tylko zilustrowałam go od łap po czubek
pyska. Z jakiego powodu zaczął szczerzyć zęby i rzucił się na mnie.
Poturlaliśmy się trochę z małej górki. Będę miała kolejne siniaki, bo
turlaliśmy się po tych cholernych kamieniach! Czułam jak pojedyncze
ostro wyrzeźbione końcówki kamieni wbijają się w skórę i zostawiają
widoczny ślad wgnieceń. W końcu udało mi się odepchnąć nieznajomego i
wstałam obolała. Łapa, którą miałam oblepioną od krwi jeszcze bardziej
krwawiła! Chciałam ugotować tego wilka, ale miałam za mało siły aby w
ogóle coś mu zrobić. On też wstał i patrzył się raz na mnie, a raz na
moją przednią, prawa łapę.
- Co się tak gapisz! –krzyknęłam do niego prawie z płaczem. Dwie łzy
poleciały mi po policzku i zaczęłam ostrożnie oglądać moją łapę. Miałam
tam wbite kilka kawałków skał. Okropnie bolało!
Archer??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz