Od Ksay: Katherine nigdy nie powiedziałaby po prostu "zgoda"... Raczej
dodałaby jakąś szczerą ale kąśliwą uwagę, dlatego cofnę opowiadanie,
ok?
- Jasne - wilczyca wzruszyła barkami - Uwielbiam spać w jednym miejscu z
wzasadzie oobcym mi wilkiem, zwłaszcza dużo większym i silniejszym ode
mnie. Wszyscy to uwielbiają, prawda?
Light zaśmiał się lekko i poprowadził ją dalej, do swojej jaskini.
Przywołał przy okazji zorzę polarną.
-Ładnie - wyraziła skąpo Katherine. Nigdy nie była mistrzynią w chwaleniu innych.
-Dzięki - Light wyszczerzył wszystkie zęby w uśmiechu i wskazał łapą w lewo - to jest moja jaskinia, rozgość się.
***
Późno w nocy, księżyc świecił mocno.
Katherine patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami, zastanawiając się, gdzie może być Lawrence.
-Nie śpisz jeszcze? - odezwał się zaspany głos zza wilczycy.
Light się obudził.
-Prawie nigdy nie śpię. Księżyc daje mi siłę.
Light?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz