Kiedy zobaczyłem, że wadera jest lekko przestraszona odszedłem krok do
tyłu. "Czy ja jestem, aż taki straszny?" - pomyślałem i zaśmiałem się w
duchu.
- Nie bój się mnie, nic Ci nie zrobię. - uśmiechnąłem się.
- A skąd ja mam to wiedzieć? - zapytała nadal przestraszona.
- No to tak, jak coś Ci zrobię, to po prostu odejdę z watahy i tyle. - powiedziałem.
- A ja co z tego będę miała? - zapytała podnosząc głowę i zerkając na mnie kątem oka.
- Nigdy więcej mnie nie zobaczysz. - odpowiedziałem.
- Dobra. - odpowiedziała i trochę do mnie podeszła. Zrobiłem krok w jej kierunku i ona spojrzała na mnie jakoś dziwnie...
- No co? - zapytałem nierozumiejąc. Wadera nie odpowiedziała mi. - Przejdziemy się? - wkońcu z siebie wykrztusiłem.
- Dobra. - odpowiedziała niepewnie. Zaczęliśmy iść w ciszy. Czekałem, aż
ona coś powie, ale wyglądało na to, że ja mam zacząć rozmowę...
Lilieth? brak weny :c
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz