piątek, 17 lipca 2015

Od Rain'a cd Kiri (cz.1)

Ja również się w nią wtuliłem.
-Nie wytrzymam... Chorobcia... Musimy jak najszybciej zawiadomić Saphirę i Magica! Inaczej będzie kiepsko. Ty nie masz siły, żeby biec, a ja nie mam wystarczającej mocy, żeby zatrzymać białych!-Syknąłem.
-Rain... Może... Uda mi się wstać...-Wysapała Kiri. Próbowała się podnieść, ale usadowiłem ją obok mnie.
-Nie, Kiri. Może i będziesz mogła wstać, ale na siłę. Biec nie dasz rady nigdy w życiu. To na marne.-Mruknąłem, kręcąc przecząco głową. Wstałem i wyjrzałem zza jaskini. Pusto... Bardzo dziwnie pusto. Tak, jakby w sekundzie wszyscy bieli zniknęli. WSZYSCY. Nie było widać żywej duszy, oprócz mnie i Kiri.
-Kiri... Oni chyba znik...
-RAIN, UWAŻAJ!-Krzyknęła Kiri na cały głos, przerywając mi w wypowiedzi. Uskoczyłem w bok. Wtedy dopiero zobaczyłem. W miejscu, gdzie dokładnie przed sekundą stałem, upadł jakiś basior. Głównie przeważały u nim odcienie szarości i bieli. Miał jednak również czarną czuprynę, kolorowe łapy i kolorowy, lisi ogon. Jego ciało pokryte było krwią.

Przez chwilę miał poszarzałe oczy otwarte... Ale wręcz przymrużone. Po chwili zamknął oczy, a jego bok przestał się unosić. Padł. Błyskawicznie zorientowałem się, że coś tu nie gra. Faktycznie... Wilk nie mógł tak po prostu wylecieć zakrwawiony z jaskini. Powolnym i niepewnym krokiem wszedłem do jaskini głębiej.
-Rain...?-Usłyszałem daleki głos Kiri.
-Spokojnie, jestem tu! Chcę tylko coś sprawdzić!-Odkrzyknąłem. Im głębiej wchodziłem w jaskinię, tym bardziej czułem intensywny zapach krwi. W końcu wokół mnie pojawiły się pochodnie, i dojrzałem, że jestem w gigantycznej komnacie. Dalszy korytarz był oświetlony.
-Kiri, coś tu jest! Ja to sprawdzę, a tym tam zostań i jakby coś się stało biegnij po Magica i Saphirę!-Krzyknąłem. I wtedy gwałtownie się odwróciłem. Zobaczyłem rozwartą i właśnie próbującą mnie zaatakować paszczę. Uskoczyłem w bok. Wilk był przerażający. Cały czarny, o różnokolorowych oczach. Jedno oko miał całkowicie żółte, a drugie niebieskie. Jego ciało zewsząd pokrywały równe rany i blizny, świeże, jak i stare.
https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQQhssrBdfdoInpWOww-zuG3A_oj05dS3ukaEL5J13BSR9qsn40

Wilk nie wahał się przestać. Po tym, jak zrobiłem unik, znowu na mnie skoczył, mając zamiar ataku. Jego sierść była nastroszona. Zawzięty ryk wydobywał się z jego paszczy, oznaczając, że nie ma zamiaru póki co się poddać. Ja byłem po tych wszystkich walkach strasznie osłabiony. Użyłem już wystarczająco dużo mocy wywołując deszcz, żeby osłabić się całkowicie. Teraz mogłem polegać tylko na mięśniach, sprycie, zwinności i szybkości. Nie wiedziałem jednak, że pewna biała przyjdzie mi z odsieczą.
  Nie minęła nawet sekunda, kiedy czarny wilk ponownie zaatakował. Jego ślepia wpatrywały się prosto w moje serce, jakby to był po prostu cel ataku. Jakby chciał mnie zahipnotyzować. Jakby chciał mi wyrwać serce... Nagle... Coś się wydarzyło. Obaj usłyszeliśmy przeszywające wycie. Wycie pełne harmonii. To było najpiękniejsze i zarazem najmroczniejsze wycie jakie kiedykolwiek usłyszałem. Czarny basior najwidoczniej tym się okropnie przeraził. Jakby zamarł w bezruchu, podniósł głowę i zaczął nasłuchiwać wycia. Po chwili tylko wyszczerzył się w szyderczym uśmiechu, napiął mięśnie, jego sierść się jeszcze bardziej nastroszyła, i wysunął jeszcze bardziej potężne pazury. Zaśmiał się okropnym głosem. Nade mną pojawiła się wadera, na oko w wieku 3 lat. Miała całkowicie białą sierść, bez żadnych przebłysków czerni czy bieli. Jej żółte oczy pełne były pewności siebie... ale też agresywności i gotowości do walki. Gdyby nie była aż tak bardzo spokojna, mógłbym uznać, że jest jedną z tych, tych... białych. Wyszczerzyła się w warknięciu, ukazując wszystkie kły. Ostre kły i bardzo silne, które każdemu zmiażdżyły by czaszkę.
-Odczep się od niego. Rain nie jest tu niczego winien. To sprawa między mną, a tobą, Darcia.-Syknęła wadera. Ale basior, który miał na imię Darcia, wybuchnął śmiechem.
-Wręcz przeciwnie, wnuczko Kiby. Wręcz przeciwnie. Rain jest bethą twojej watahy. Zrobisz wszystko, żeby uratować wilka z tak wysoką hierarchią!-Warknął poprzez ataki śmiechu Darcia. Wysunął jeden z pazurów u lewej łapy i przejechał nim po mojej klatce piersiowej. Na miejscu przejechania pojawiła się głęboka rana, która zaraz wybuchnęła krwią. Mocno przygryzłem wargę. Rana okropnie bolała i szczypała, a wcześniejsze rany zostawione przez Darcię na całym ciele paliły żywym ogniem. W końcu nie wytrzymałem i jęknąłem, a spojrzenie wszystkich zwróciło się w moim kierunku. Biała wadera zrobiła krok naprzód.
-Słyszysz, Darcia?! Masz go zostawić!-Wrzasnęła na cały głos. Ale Darcia nie odpuszczał Zrobił mi jeszcze wielką ranę w okolicach brzucha.
-Za każde takie wystąpienie, betha pożałuje.-Mruknął. Zwinąłem się w kłębek z bólu. Co to wszystko miało znaczyć?! Dlaczego wszystkie wilki uwzięły się na mnie i pragną mnie zabić?! Dlaczego ta wadera zamiast mi pomóc, stoi i się gapi?! W mojej głowie kłębiło się ogrom pytać, na które po dziś dzień nie miałem odpowiedzi. Ale widocznie moje jęki dotarły do Kiri. Usłyszałem szybkie uderzanie pazurami o podłogę. Potem przeciągłe, długie i alarmujące wycie z nutą głosu Kiri. To musiała być ona. Ale Darcia jakby był głuchy. Nie zwrócił uwagi na wycie Kiri, oznaczające: ,,Pomocy! Rain jest w niebezpieczeństwie!''. Ale wtedy.... Kiedy o tym pomyślałem... Wszystko się zmieniło. Z korytarza wybiegły dwa białe basiory. Całkowicie białe. Jakby ślepe, o szarych oczach.
-Idźcie sprawdzić, co to było. Gdybyście coś podejrzewali, zabijcie osoby, które was widziały.-Zwrócił się Darcia do białych. Wilki błyskawicznie wybiegły z jaskini. A więc współpracowali z Darcią... Yhm... I wtedy wszystko się zaczęło. Wadera pierwsza zaatakowała. Wbiła szczęki prosto i precyzyjnie, w jego kark.
http://rs1201.pbsrc.com/albums/bb341/Minasuzu/darcia14.gif~c200
Ale basior szybko się otrząsnął. Wbił jej kły w szyję, potrząsnął w powietrzu i wyrzucił jakieś trzy metrów na ziemię. Ona uderzyła bardzo mocno... I chyba padła. 

C.D.N

Dopisek Rain'a: Proszę nie kontynuować opowiadania, nawet przez Kiri. Ciąg dalszy jest już pisany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz