Słońce było już w połowie schowane za horyzontem. Obok mnie szumiała
woda w rzece. W końcu zauważyłem moją zgubę. Stała na płyciźnie i łowiła
pstrągi. Była taka śliczna <3. Chyba się zakochałem.
-Cześć Kalle.- uśmiechnąłem się.
-Hej Falcon.-lisica odwzajemniła uśmiech choć trochę niepewny. Kalle
zjadła swoją zdobycz a ja stałem na brzegu i patrzyłem na nią.
-W czymś ci pomóc?
-Nie... To znaczy... Pójdziemy się gdzieś przejść? Na przykład do Magicznego Ogrodu.
-Ty chcesz iść gdzieś ze mną? Po tym jak mnie wczoraj potraktowałeś?
-Tak. Jeszcze raz przepraszam.- zrobiłem smutną minę.
-Ok. Niech będzie.- wyszła z wody i podeszła do mnie. Szliśmy obok
siebie w milczeniu. Chyba nie jest zbyt rozmowna. Nie przeszkadzało mi
to. Gdy doszliśmy na miejsce usiedliśmy przy jednym z drzew. Kalle nadal
milczała.
-Wszystko w porządku? Nie odzywasz się.
- Tak wszystko ok. Ale czy to jest jakiś żart? Nie przeszkadza Ci że nie jestem wilkiem?- lisica prawie krzyczała.
-Nie a czemu? Lubię cię i... jesteś bardzo ładna.
Kalle?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz