wtorek, 21 lipca 2015

Od Blossom *Towarzysz*

Był bardzo brzydki dzień. Deszcz lał od samego rana i teraz jeszcze zaczęły błyskać pioruny i od czasu do czasu grzmociło.
Siedząc przy wejściu do mojej jaskini, czekałam aż w końcu, chociaż na chwilę, przestanie padać.
Jednak nie wyglądało by miało to prędko nastąpić.
Nagle na niebie pojawił się świecący kształt, który zmierzał ku ziemi i zdołał na tyle przyciągnąć moją uwagę, że wyszłam z jaskini (na ten deszcz! a ja deszczu nie cierpię.)
Jeszcze dziwniejsze było to, że z każdym krokiem, moje łapy świeciły na złoto.
Kiedy usłyszałam łomot, jak to coś upada, cała już świeciłam na złoto.
Przeskoczyłam krzaki i odbiłam się od kilku kamieni, po czym wskoczyłam na drzewo i z wysokiej gałęzi obserwowałam to stworzenie.
Moja 'kryjówka' okazała strasznie marna. Stworzenie, które było smokiem (w dodatku prześlicznym!) popatrzyło od razu do góry i ryknęło.
Popatrzyłam na jego skrzydło. Było całe zakrwawione.
Zaskoczyłam na ziemię, bo po prostu wiedziałam, że muszę to zrobić, i że on niczego mi nie zrobi.
-Bardzo boli cię skrzydło?- spytałam stając przy nim.
-Trochę, ale to nic.- powiedział i wstał. Jego skrzydło zaczęło się mienić wszystkimi kolorami i rana zniknęła.
-Ty mówisz?
-Tak.
-Wow. Pierwszy raz widzę smoka, który gada. W ogóle, pierwszy raz widzę smoka. Czy to była moc regeneracji?
-Zgadłaś.
-Co tutaj robisz? - zapytałam.
-W pewnym sensie nic, ale wylądowałem tu z powodu przegranej walki z innym smokiem. Jestem jeszcze młodym aniołem, więc w walce z dorosłym diabłem nie mam szans.
-Jesteś aniołem? Fajnie. Ja jestem wilkiem ognia. A jak Ci na imię?
-Z jakiegoś powodu nazwano mnie Fallen.
-Zamierzasz wracać tam na górę?
-Póki jest wojna, raczej nie. A po za tym i tak mi się tam nie podobało.
-Hmm, a co ty na to, żebyś został moim towarzyszem?- zapytałam bardzo ciekawa co odpowie.
Poparzył na mnie szczęśliwy i odpowiedział:
-Jasne.- Rozpostarł skrzydła i posadził mnie na grzbiecie. Był większy o de mnie, ale niewiele (miał wzrost mniej więcej mocno przerośniętego wilka) i zamiast łusek, miał bardzo miękkie futro.- Nie boisz się wysokości, no nie?
-Pewnie, że nie.- powiedziałam i poprosiłam go żebyśmy polecieli na na łąkę, bo jestem głodna. W tym czasie przestał też padać deszcz.
Tak oto zdobyłam towarzysza i pierwszego przyjaciela.

Blossom zyskuje towarzysza!

http://img11.deviantart.net/977b/i/2006/224/2/4/_haru__v3_by_evilkuroneko.jpg
Imię: Fallen
Wiek: 4 lata
Gatunek: Smok Anioł
Moce:
*Regeneracja
*Anielski Śpiew
*Cios Harmonii
*Oświecenie
* Wniebowzięcie (po osiągnięciu 100 lat)

Od Phoenix cd Foxy'ego

- Wow! - uśmiechnęłam się - Szczerze, nie spodziewałam się, że spotkam kogoś tej samej rasy, w tak krótkim czasie.
- Szczerze, to ja też. - powiedział basior
- Ah! - nagle zdałam sobie z czegoś sprawę
- O co chodzi?
- Właśnie mi się przypomniało, że miałam się spytać o drogę... -podrapałam się po głowie - Zgubiłąm się
Foxy popatrzył na mnie jakby nie wiedział co ma zrobić... Chwilę pomyślał, popatrzył w obie strony, zastrzygł uszami i dalej milcząc wstał. Zerknęłam na niego i przez chwilę zdawało mi się, że on też szukał kogoś, kto wyprowadził by go z tego lasu. Jeszcze raz uważnie się rozejrzał i powiedział :
- To chyba w tamtą stronę. - wskazał łapą na wschód
- Chyba?
- Ch-chyba...
- Czyli chyba stąd nie wyjdziemy... Przynajmniej w najbliższym czasie.

Foxy?

Od Katherine cd Light'a

Od Ksay: Katherine nigdy nie powiedziałaby po prostu "zgoda"... Raczej dodałaby jakąś szczerą ale kąśliwą uwagę, dlatego cofnę opowiadanie, ok?

- Jasne - wilczyca wzruszyła barkami - Uwielbiam spać w jednym miejscu z wzasadzie oobcym mi wilkiem, zwłaszcza dużo większym i silniejszym ode mnie. Wszyscy to uwielbiają, prawda?
Light zaśmiał się lekko i poprowadził ją dalej, do swojej jaskini.
Przywołał przy okazji zorzę polarną.
-Ładnie - wyraziła skąpo Katherine. Nigdy nie była mistrzynią w chwaleniu innych.
-Dzięki - Light wyszczerzył wszystkie zęby w uśmiechu i wskazał łapą w lewo - to jest moja jaskinia, rozgość się.
***
Późno w nocy, księżyc świecił mocno.
Katherine patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami, zastanawiając się, gdzie może być Lawrence.
-Nie śpisz jeszcze? - odezwał się zaspany głos zza wilczycy.
Light się obudził.
-Prawie nigdy nie śpię. Księżyc daje mi siłę.

Light?

Od Kalle cd Falcon'a

Kalle uśmiechnęła się lekko.
-Właściwie to... - nie do końca wiedziała co powiedzieć - Ja... Będę musiała się zbierać.
Falcon spojrzał na nią.
- Nie ma sprawy, spotkamy się jutro?
Kalle westchnęła i pokręciła głową. Nie o to jej chodziło.
- Nie rozumiesz. Muszę się zbierać z watahy. Czuję że lisy Śmierci są blisko, nie chcę, żeby komuś zrobiły krzywdę.
Falcon przybrał niezwykle poważny wyraz pyska.
-Nie pozwalam. Nie możesz odejść, nie teraz gdy... - zawiesił łeb - Ja... Nie odchodź Kalle. Nie zostawiaj mnie.
Jego błagalny wzrok wycisnął łzy z oczu Kalle.
-Muszę - wyszeptała.

Falcon?

Od Ashley'a

Wędrowałem po lesie, zatrzymując się od czasu do czasu. Wreszcie dotarłem do jakiegoś małego strumyczka. Nachyliłem się i napiłem się wody. Wspaniale ochładzała. Rozłożyłem się na plecach, rozkładając skrzydła. Nudziło mi się. Ziewnąłem. Powoli przysypiałem...
Obudziły mnie czyjeś szybkie, ciche kroki. Poderwałem się i nagle coś zbiło mnie z nóg, potoczyłem się po ziemi, hamując skrzydłami, a biały wilk próbował wgryźć się w moją szyję. Zrzuciłem go łapą i kontratakowałem. Na moje plecy skoczył drugi wilk. Szybko się odwróciłem i rzuciłem nim o drzewo. Przy uderzeniu rozległ się dźwięk łamanych kości i napastnik już się więcej nie podniósł. Tymczasem wilk, który zaatakował mnie jako pierwszy ponownie na mnie skoczył i złapał mnie za skórę na karku w taki sposób, że nie mogłem się uwolnić.
Ze strony drzew rozległo się warknięcie i byłem przygotowany na kolejne ugryzienia, jednak zamiast tego poczułem, że ciężar z moich pleców znikł, a obok zaczęła się walka między białym a innym wilkiem. Starałem się pomóc, ale kark bolał mnie okropnie...

Ktoś?

Od Oliwii cd Ashley'a

- Ok - Powiedziałam i poszliśmy gdzieś tam gdzie łapy niosły. Zaczęłam męczyć Ashley'a pytaniami:

- Jak ty żyjesz bez towarzystwa? Ja bym się no....no...wiesz co - Znowu mi się plątał język D:

Basior zasmucił się gdy to usłyszał.

- Sorry, nie chciałam cię urazić. - Przeprosiłam.



Ashley?

Od Madlen

Obudziłam się dość wcześnie ,nawet o tej porze las był pełen życia .
Postanowiłam się przejść ,a przy okazji coś upolować . Szłam wydeptaną ścieżką ,potem skręciłam w głąb lasu.
Mijałam grube drzewa ,na których sowy czy wiewiórki miały dziuple. Przeskoczyłam przez kłodę i znalazłam się obok strumienia .
Szybko zauważyłam przed sobą niewielką sarnę . Schyliłam się i zaczęłam się skradać ,nagle zza krzaka wyskoczył jakiś basior i to on upolował szybko tę sarnę.
Gdy sarna leżała martwa ,basior rozejrzał się i zobaczył mnie ,wyprostowałam się i cofnęłam się trochę .
Ktoś dokończy?

niedziela, 19 lipca 2015

Od Archer'a cd Falcon'a

Dopisek Archer'a: Czy ty czytałaś w ogóle charakter Arch'a? ;_; On nie jest milusi. Zwłaszcza, że w ogóle nie zna Falcon'a.

W mojej głowie miałem mętlik. Yhm... Próbowałem być miły. Tylko dlatego, żeby potem nie siedzieć na dywaniku u Magic'a. Pff... Basior z kotkiem. Ale kiedy usłyszeliśmy wycie, nie wahałem się. Rozpostarłem dwie pary skrzydeł i ruszyłem w kierunku dźwięku.
-Em... Archer... Nie mam skrzydeł.-Krzyknął do mnie z dołu Falcon. Przewróciłem oczami. Zagwizdałem (Nie pytajcie jak) i po chwili pojawił się Dhiren. Potężny lodowy smok osiadł obok Falcon'a i Aramisy. Stanąłem w powietrzu.
-Leć na Dhirenie. On się tobą zajmie.-Wytłumaczyłem. Błyskawicznie wróciłem do lotu, a za chwilę tuż obok mnie pojawił się Dhiren z Falcon'em i Aramisą na grzbiecie.

Falcon? ;_;

Od Foxy'ego cd Phoenix

-Foxy, a ty?- zapytałem się.
-Phoenix. Jestem wilkiem ognia, a ty jesteś chyba...
-...Wilkiem ognia- powiedziałem.
Phoenix??
P.S. sorry że takie krótkie...

Od Jasper

Łapy pomału uginały się już ze zmęczenia. Kilka miesięcy długiego podróżowania po samej pustyni nie było przyjemne, a szczególnie kiedy masz jeszcze szukać grzeszników pod postacią demona. Szybko jednak opuściłam myśli o moim drugim wcieleniu i popatrzyłam się prosto przed siebie. Od dwóch dni podróżuje po lasach i łąkach. No i nic! Postanowiłam się opanować i dalej wędrować, bo nie mogę się poddać…nie w tej chwili. Dalsza podróż minęła trochę szybciej niż zwykle, ale i tak miałam już tego wszystkiego dość! Moi rodzice musieli mnie wyprowadzić na taka ścieżkę życia? Czy mojemu bratu żyło się lepiej?? Nie wiem, ale postaram się dowiedzieć w jak najbliższym czasie. Doszłam do małego jeziorka z wodospadem na mojej wysokości. Włożyłam pysk do wody i zaczęłam sączyć zimną, dobrą wodę. Kończąc picie ze źródła ułożyłam się na wielkim liściu i zasnęłam, marząc aby kogoś wreszcie spotkać. Aby ten ktoś mnie zaprosił do watahy i żebym już nigdy nie musiała sama podróżować…

~RANO~

Wstałam i leniwie się przeciągnęłam. Otwierając oczy pokręciłam głową ,żeby zobaczyć okolicę w której teraz się znalazłam. Po zorientowaniu się, że jestem w lesie znów napiłam się z źródła i ruszyłam dalej. Nie minęła nawet godzina a ja już zdążyłam się skaleczyć. Moja łapa krwawiła teraz. Nie panikowałam bo miałam większe obrażenia zadawane przez… większych przeciwników, ale nie w postaci kamienia!
- Cholercia! – powiedziałam do siebie wylizując swoją krew z łapy. I wtedy poczułam jakieś emocje. Zamarłam. Tu był drugi wilk. Jego emocje łatwo było odczytać: naburmuszenie, leniwość, smutek, ponurość. Poczułam spadające liście z drzewa i popaczyłam się w tamtą stronę. Nade mną siedział wilk ze skrzydłami wraz z parą skrzydeł. Zwinnie zleciał na dół i dokładnie mnie obwąchał. Ja tylko zilustrowałam go od łap po czubek pyska. Z jakiego powodu zaczął szczerzyć zęby i rzucił się na mnie. Poturlaliśmy się trochę z małej górki. Będę miała kolejne siniaki, bo turlaliśmy się po tych cholernych kamieniach! Czułam jak pojedyncze ostro wyrzeźbione końcówki kamieni wbijają się w skórę i zostawiają widoczny ślad wgnieceń. W końcu udało mi się odepchnąć nieznajomego i wstałam obolała. Łapa, którą miałam oblepioną od krwi jeszcze bardziej krwawiła! Chciałam ugotować tego wilka, ale miałam za mało siły aby w ogóle coś mu zrobić. On też wstał i patrzył się raz na mnie, a raz na moją przednią, prawa łapę.
- Co się tak gapisz! –krzyknęłam do niego prawie z płaczem. Dwie łzy poleciały mi po policzku i zaczęłam ostrożnie oglądać moją łapę. Miałam tam wbite kilka kawałków skał. Okropnie bolało!

Archer??

Nowa! Tropicielka!

Powitajmy Jasper-Tropicielkę!
http://orig06.deviantart.net/501e/f/2012/114/9/6/opaque_by_tatchit-d4xhtsy.png

sobota, 18 lipca 2015

Od Light'a cd Katherine

-Nazywam się Light. Możesz mi mówić Li- uśmiechnąłem się serdecznie. -Szukasz watahy?
- O tak właśnie szukam watahy. Znasz jakąś?- zapytała się.
-Tak. Chodź za mną. Zaprowadzę Cię do alfy.
Idąc do alfy, zaprzyjaźniłem się Katherine. Weszłem do jaskini Magic'a, a wilczycy kazałem zostać na zewnątrz. Porozmawiałem z nim, o Katherine i powoli przekonywałem go o niej. Po paru minutkach wadera była już pełno prawną czlonkiniom watahy. Wyszedłem na zewnątrz.Sciemniało się.
-Gotowe!- krzyknąłem.- robi się ciemno. Chodź za mną. Jako że nie masz jeszcze swojej jaskini dzisiaj przenocujesz u mnie. Zgoda?
- Zgoda.
Gdy doszliśmy do mojej jaskini, zacząłem przywoływać zorzę.
-Ładne.- powiedziała wilczyca.
Katherine??

Od Phoenix

Pomyślałam sobie, że przydało by się zwiedzić teren watahy. Co z tego, że nawet nie wiedziałam gdzie jestem? No, na moje nieszczęście... Niedość, że się zgubiłam to jeszcze zapomniałam nazwy miejsca w którym jestem. To chyba jakiś las. No cóż... Starałam się znaleść drogę powrotną, ale wszystko poszło na marnę.
- Szlag! - powiedziałam sama do siebie i dzięki kontroli ognia spaliłam jakiegoś przelatującego owada
Zaczęłam chodzić w kółko... Nic innego mi nie zostało! Albo porządnie pomyślę, albo spróbuję znaleść jakiegoś wilka. Opcje pierwszą, już chyba przerabiałam... Pobiegłam w las i zaczęłam szukać kogokolwiek. Nagle stanęłam i zastrzygłam uszami. Ktoś był za mną! Nie wiem, czy ten cały czas biegł za mną, czy dopiero teraz mnie zauważył... Odwróciłam się i zobaczyłam parę żółtych oczu...
- K-kim jesteś..?
- Wilkiem... Nie widać?
- Widać, widać... Ale jak się nazywasz?

Foxy?

Od Reven'a cd Kiri

Nagle coś mnie uderzyło i natychmiastowo zasnąłem. Obudziłem się w jakimś starym mieście, a przy mnie leżała Kiri. Po chwili i ona się obudziła. Zaczęła węszyć.
- Czuję jakieś wilki... - powiedziała.
- Więc lepiej się stąd zwijajmy. - powiedziałem.
- Zgadzam się z tobą. - powiedziała. Kiedy się odwróciliśmy stało przed nami czterech ludzi.
- Kiri zaczekaj... Ludzie na nas się gapią. - powiedziałem.
- Po pierwsze, nie jesteśmy ludźmi, a po drugie my się nie takimi tylko patrzymy na Was. - powiedział jeden wilk.
- Skoro nie ludźmi to kim? - zapytałem zdziwiony... Ludzie zwykle nie słyszą naszej rozmowy.
- Wilkami, które tak jakby zmieniają się w ludzi. - odpowiedział drugi.
- Jak to "tak jakby?" - zapytała Kiri.
- To tylko iluzja. Tutaj żyją ludzie i parę takich jak my. Oni nas widzą w postaci wilka zawsze, a ludzie widzą nas teraz w postaci człowieka. - powiedział kolejny.

Kiri?

Od Reven'a cd Lilieth

Kiedy zobaczyłem, że wadera jest lekko przestraszona odszedłem krok do tyłu. "Czy ja jestem, aż taki straszny?" - pomyślałem i zaśmiałem się w duchu.
- Nie bój się mnie, nic Ci nie zrobię. - uśmiechnąłem się.
- A skąd ja mam to wiedzieć? - zapytała nadal przestraszona.
- No to tak, jak coś Ci zrobię, to po prostu odejdę z watahy i tyle. - powiedziałem.
- A ja co z tego będę miała? - zapytała podnosząc głowę i zerkając na mnie kątem oka.
- Nigdy więcej mnie nie zobaczysz. - odpowiedziałem.
- Dobra. - odpowiedziała i trochę do mnie podeszła. Zrobiłem krok w jej kierunku i ona spojrzała na mnie jakoś dziwnie...
- No co? - zapytałem nierozumiejąc. Wadera nie odpowiedziała mi. - Przejdziemy się? - wkońcu z siebie wykrztusiłem.
- Dobra. - odpowiedziała niepewnie. Zaczęliśmy iść w ciszy. Czekałem, aż ona coś powie, ale wyglądało na to, że ja mam zacząć rozmowę...

Lilieth? brak weny :c

Od Kiri cd Light'a

Lekko się uśmiechnęłam. Uwielbiam poznawać nowe wilki. Czułam zapach watahy, więc, wiedziałam, że on nie jest wrogiem.
Nagle poczułam chłód. W końcu była noc.
- Ja... Muszę iść. - powiedziałam. - Jestem zmęczona.
Zaczęła odchodzić.
Nagle jednak usłyszałam głos:
- Czekaj!
Zatrzymałam się.

 Light? 

piątek, 17 lipca 2015

Od Blossom

Zamordowałam ostatniego wilka, który mnie zaatakował i otrząsnęłam futro z krwi, a resztę zlizałam.
Mięso zabitych wilków wyglądało przeapetycznie. Podeszłam i powąchałam je.
-Achhh, cóż za cudowna woń!- jęknęłam i zaczęłam zlizywać krew, następnie zanurzyłam z rozkoszą kły w martwe ciało. Pochłaniałam ciało przeciwnika w wielkim skupieniu i rozkoszy.
Wtem doznałam tego dziwnego uczucia. Uczucia bycia obserwowanym.
Rozejrzałam się uważnie dookoła, oblizałam pysk i obnażając lekko kły wpatrywałam się w najbardziej podejrzane krzaki.
Wzięłam w łapę pierwszy lepszy, nie za wielki kamień i podgrzewając go mocno ogniem cisnęłam nim w krzaki. Usłyszałam pisk i w powietrzu było już czuć obecność innego osobnika, którym najprawdopodobniej był wilk. Warknęłam i powiedziałam:
-Wyłaź stamtąd.- mój głos brzmiał okropnie: zachrypnięty, przepełniony gniewem i pewnością siebie.
Z krzaków wyszedł jakże uroczy biały basior. Od razu przyjęłam inną postawę. Wyprostowałam się, schowałam kły i jedynie z lekko nastroszoną sierścią na karku i ciałem gotowym w każdej chwili uciec, przyglądałam mu się.
-To ty zabiłaś ich wszystkich?- zapytał niepewnie.
-Tak. Zaatakowali mnie to co miałam zrobić? Nie jestem słabą panienką, która ledwo sobie radzi z jednym niewielkim wilkiem. Kim jesteś?
-Jestem Magic, alfa watahy galaktycznych oczu. -uniosłam zaciekawiona brwi, gdy to usłyszałam.
-A ty?
-Jestem Blossom. Jestem szkolonym wojownikiem ognia. Mówisz, że jesteś alfą watahy?
-Tak.
-Czy byłaby możliwość żebym dołączyła?- zapytałam oblizując się i spoglądając z pożądaniem na mięso, którego nie skończyłam jeść.

Magic?

Ankieeety!

Uwaga. Niedawno stworzyłem ankietę, która miała stwierdzić, czy pisać głos wilków w formularzu. Większość pewnie sobie pomyślała, że skoro ,,tak'' ma gigantyczną liczbę głosów, to na bank wygra. Ale ja stwierdziłem inaczej. Stwierdziłem, że głos jest w niczym niepotrzebny. Niektórzy mogą mieć problem ze znalezieniem idealnej piosenki pasującej do wilka... Więc... Głos nie będzie w formularzu i tyle :3

Teraz kolejna sprawa... A raczej kolejna ankieta :3 Chodzi mi o szablon... Otóż ostatnio przeglądam sobie wszystkie zakładki... I wydaję mi się, że ta wataha ma nieestetyczny wygląd. Z tym zdaniem, które powstało w mojej głowie, dodaję kolejną ankietę. Tym razem na temat szablonu. Możecie wybrać między szablonami:
nr.1
nr.2
nr.3
Lub też między innymi odpowiedźami:
-Zmień szablon, ale zrób go TY.
-Nie zmieniaj szablonu.

Ostatnia sprawa to... Kolejna ankieta xD Tak, teraz dodam 2 ankiety na raz. Cóż... Chodzi mi o wybór na betę 2. Kandydaci na betę 2 to wszystkie wilki, które są aktywne, czyli te, które piszą regularnie opowiadania. Nie liczą się nowi. Kandydaci będą wybierani bez zgody właściciela. Dlatego, kiedy jakiś wilk wygra, a jego właściciel się nie zgodzi aby być betą 2, w każdej chwili MOŻE ZREZYGNOWAĆ. Kandydatów... Zobaczycie sami ^^

Dzięx za przeczytanie, miłej zabawy w wataszy! I przede wszystkim pisajcie opka :3

~Szakal (Szakalaka, Magic xD)

Od Rain'a cd Kiri (cz.1)

Ja również się w nią wtuliłem.
-Nie wytrzymam... Chorobcia... Musimy jak najszybciej zawiadomić Saphirę i Magica! Inaczej będzie kiepsko. Ty nie masz siły, żeby biec, a ja nie mam wystarczającej mocy, żeby zatrzymać białych!-Syknąłem.
-Rain... Może... Uda mi się wstać...-Wysapała Kiri. Próbowała się podnieść, ale usadowiłem ją obok mnie.
-Nie, Kiri. Może i będziesz mogła wstać, ale na siłę. Biec nie dasz rady nigdy w życiu. To na marne.-Mruknąłem, kręcąc przecząco głową. Wstałem i wyjrzałem zza jaskini. Pusto... Bardzo dziwnie pusto. Tak, jakby w sekundzie wszyscy bieli zniknęli. WSZYSCY. Nie było widać żywej duszy, oprócz mnie i Kiri.
-Kiri... Oni chyba znik...
-RAIN, UWAŻAJ!-Krzyknęła Kiri na cały głos, przerywając mi w wypowiedzi. Uskoczyłem w bok. Wtedy dopiero zobaczyłem. W miejscu, gdzie dokładnie przed sekundą stałem, upadł jakiś basior. Głównie przeważały u nim odcienie szarości i bieli. Miał jednak również czarną czuprynę, kolorowe łapy i kolorowy, lisi ogon. Jego ciało pokryte było krwią.

Przez chwilę miał poszarzałe oczy otwarte... Ale wręcz przymrużone. Po chwili zamknął oczy, a jego bok przestał się unosić. Padł. Błyskawicznie zorientowałem się, że coś tu nie gra. Faktycznie... Wilk nie mógł tak po prostu wylecieć zakrwawiony z jaskini. Powolnym i niepewnym krokiem wszedłem do jaskini głębiej.
-Rain...?-Usłyszałem daleki głos Kiri.
-Spokojnie, jestem tu! Chcę tylko coś sprawdzić!-Odkrzyknąłem. Im głębiej wchodziłem w jaskinię, tym bardziej czułem intensywny zapach krwi. W końcu wokół mnie pojawiły się pochodnie, i dojrzałem, że jestem w gigantycznej komnacie. Dalszy korytarz był oświetlony.
-Kiri, coś tu jest! Ja to sprawdzę, a tym tam zostań i jakby coś się stało biegnij po Magica i Saphirę!-Krzyknąłem. I wtedy gwałtownie się odwróciłem. Zobaczyłem rozwartą i właśnie próbującą mnie zaatakować paszczę. Uskoczyłem w bok. Wilk był przerażający. Cały czarny, o różnokolorowych oczach. Jedno oko miał całkowicie żółte, a drugie niebieskie. Jego ciało zewsząd pokrywały równe rany i blizny, świeże, jak i stare.
https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQQhssrBdfdoInpWOww-zuG3A_oj05dS3ukaEL5J13BSR9qsn40

Wilk nie wahał się przestać. Po tym, jak zrobiłem unik, znowu na mnie skoczył, mając zamiar ataku. Jego sierść była nastroszona. Zawzięty ryk wydobywał się z jego paszczy, oznaczając, że nie ma zamiaru póki co się poddać. Ja byłem po tych wszystkich walkach strasznie osłabiony. Użyłem już wystarczająco dużo mocy wywołując deszcz, żeby osłabić się całkowicie. Teraz mogłem polegać tylko na mięśniach, sprycie, zwinności i szybkości. Nie wiedziałem jednak, że pewna biała przyjdzie mi z odsieczą.
  Nie minęła nawet sekunda, kiedy czarny wilk ponownie zaatakował. Jego ślepia wpatrywały się prosto w moje serce, jakby to był po prostu cel ataku. Jakby chciał mnie zahipnotyzować. Jakby chciał mi wyrwać serce... Nagle... Coś się wydarzyło. Obaj usłyszeliśmy przeszywające wycie. Wycie pełne harmonii. To było najpiękniejsze i zarazem najmroczniejsze wycie jakie kiedykolwiek usłyszałem. Czarny basior najwidoczniej tym się okropnie przeraził. Jakby zamarł w bezruchu, podniósł głowę i zaczął nasłuchiwać wycia. Po chwili tylko wyszczerzył się w szyderczym uśmiechu, napiął mięśnie, jego sierść się jeszcze bardziej nastroszyła, i wysunął jeszcze bardziej potężne pazury. Zaśmiał się okropnym głosem. Nade mną pojawiła się wadera, na oko w wieku 3 lat. Miała całkowicie białą sierść, bez żadnych przebłysków czerni czy bieli. Jej żółte oczy pełne były pewności siebie... ale też agresywności i gotowości do walki. Gdyby nie była aż tak bardzo spokojna, mógłbym uznać, że jest jedną z tych, tych... białych. Wyszczerzyła się w warknięciu, ukazując wszystkie kły. Ostre kły i bardzo silne, które każdemu zmiażdżyły by czaszkę.
-Odczep się od niego. Rain nie jest tu niczego winien. To sprawa między mną, a tobą, Darcia.-Syknęła wadera. Ale basior, który miał na imię Darcia, wybuchnął śmiechem.
-Wręcz przeciwnie, wnuczko Kiby. Wręcz przeciwnie. Rain jest bethą twojej watahy. Zrobisz wszystko, żeby uratować wilka z tak wysoką hierarchią!-Warknął poprzez ataki śmiechu Darcia. Wysunął jeden z pazurów u lewej łapy i przejechał nim po mojej klatce piersiowej. Na miejscu przejechania pojawiła się głęboka rana, która zaraz wybuchnęła krwią. Mocno przygryzłem wargę. Rana okropnie bolała i szczypała, a wcześniejsze rany zostawione przez Darcię na całym ciele paliły żywym ogniem. W końcu nie wytrzymałem i jęknąłem, a spojrzenie wszystkich zwróciło się w moim kierunku. Biała wadera zrobiła krok naprzód.
-Słyszysz, Darcia?! Masz go zostawić!-Wrzasnęła na cały głos. Ale Darcia nie odpuszczał Zrobił mi jeszcze wielką ranę w okolicach brzucha.
-Za każde takie wystąpienie, betha pożałuje.-Mruknął. Zwinąłem się w kłębek z bólu. Co to wszystko miało znaczyć?! Dlaczego wszystkie wilki uwzięły się na mnie i pragną mnie zabić?! Dlaczego ta wadera zamiast mi pomóc, stoi i się gapi?! W mojej głowie kłębiło się ogrom pytać, na które po dziś dzień nie miałem odpowiedzi. Ale widocznie moje jęki dotarły do Kiri. Usłyszałem szybkie uderzanie pazurami o podłogę. Potem przeciągłe, długie i alarmujące wycie z nutą głosu Kiri. To musiała być ona. Ale Darcia jakby był głuchy. Nie zwrócił uwagi na wycie Kiri, oznaczające: ,,Pomocy! Rain jest w niebezpieczeństwie!''. Ale wtedy.... Kiedy o tym pomyślałem... Wszystko się zmieniło. Z korytarza wybiegły dwa białe basiory. Całkowicie białe. Jakby ślepe, o szarych oczach.
-Idźcie sprawdzić, co to było. Gdybyście coś podejrzewali, zabijcie osoby, które was widziały.-Zwrócił się Darcia do białych. Wilki błyskawicznie wybiegły z jaskini. A więc współpracowali z Darcią... Yhm... I wtedy wszystko się zaczęło. Wadera pierwsza zaatakowała. Wbiła szczęki prosto i precyzyjnie, w jego kark.
http://rs1201.pbsrc.com/albums/bb341/Minasuzu/darcia14.gif~c200
Ale basior szybko się otrząsnął. Wbił jej kły w szyję, potrząsnął w powietrzu i wyrzucił jakieś trzy metrów na ziemię. Ona uderzyła bardzo mocno... I chyba padła. 

C.D.N

Dopisek Rain'a: Proszę nie kontynuować opowiadania, nawet przez Kiri. Ciąg dalszy jest już pisany.

Od Light'a

Wędrowałem po lesie. Było już ciemno więc usiadłem na skale koło strumyka i zacząłem przywoływać mgłę i zorzę. Bawiłem się jej kolorami więc podeszła do mnie zaciekawiona myszka.
-Bodoba się?- zapytałem ją, a ona przytaknęła.

Było już strasznie ciemno więc pożegnałemmsię z myszką i odeszłem. Niedaleko leżała świeża padlina. Byłem głodny. Zacząłęm ją pochłanieć gdy nagle...
-Kim jesteś...?- usłyszałem łagodny głosik.
-Cieniem o imieniu Light....-odpowiedziałem.
- Raczej wilk o imieniu Light... ja mam na imię Kiri...
Kiri??

Od Vicarii

Szłam gościńcem już od ładnych kilku godzin. Araxa spała pod postacią tatuażu.
- O nie. Mam dość, skoro ja muszę wędrować to ty też. Pokaż się.
Przez chwilę nic się nie działo ale potem w błysku światła zjawiła się moja towarzyszka puma. Prychnęła na mnie.
- Och, przepraszam kiciu, nie zdążyłaś odpocząć? - powiedziałam słodko.
"Po co mnie wzywałaś? Żeby mieć radochę z mojej złości?" - wycedziła.
- Nie. Po prostu zdaję mi się, że wyczuwam wilki. Byłabym wdzięczna za pomoc gdyby chciały mnie zaatakować.
Przewróciła oczami.
"To twoja wymówka? Tandetna. Ale zostanę." - warknęła i z irytacji machnęła ogonem.
Zwykle taka nie była, ale cóż przynajmniej miałam towarzystwo.
W pobliżu zauważyłam strumyk. Było bardzo gorąco więc weszłam do wody. Araxa za wodą nie przepadała, zdecydowanie wolała śnieg, więc została na lądzie i szła wzdłuż wody. Ja szłam tak jak prowadził mnie strumyk.
Nagle stanęłam jak wryta. Na kamieniu obok rzeki, jakieś siedem metrów przed nami leżał wilk, basior. Miał skrzydła i dwa ogony przez co był nieco nietypowy. Jego biało-czarne futro było nieco mokre więc pewnie pływał, lub przynajmniej brodził w wodzie. I miał piękne oczy. Patrzył się w tafle wody. Nie zauważył nas, dopóki Araxa nie prychnęła. Wtedy spojrzał się w naszą stronę.
"Nie atakuj!" - poleciłam Araxie. - "Zobaczymy co zrobi."
Basior nie zrobił nic, poza rozłożeniem skrzydeł. Patrzył się na nas. Nie ruszał się. My również.
W końcu przerwałam ciszę:
- Nazywam się Vicaria, a to jest Araxa. A ty jesteś...?
- Mam na imię Archer.
- Powiedz, jestem na ternie jakieś watahy, prawda?
- Tak. To Wataha Galaktycznych Oczu.
- Myślisz, że mogę do niej dołączyć?

Archer?

Nowa! Wojowniczka!

Powitajmy Vicarię-Wojowniczkę!
http://fc02.deviantart.net/fs71/i/2013/004/a/e/two_to_think_of_by_xblackice-d5qh03s.png

Nowa! Wojowniczka!

Powitajmy Blossom-Wojowniczkę!
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZjv1FRHxm80ThYDv7KKf8paW0Pw37kL6mIULg-97GHchgWq-NaRCHaVS-dzEsRod-jnuWPCsoU9U0YQhauCoiVR4uebnNsZGyDc2rtY0psCOnx7UzVy6lc33n0Sc_5m_aAGVjo1a7ccjE/s1600/anime_wolf_fullbody.png

Nowa! Alchemiczka!

Powitajmy Phoenix-Alchemiczkę!
http://img560.imageshack.us/img560/1626/30896405.png

Nowy! Tropiciel!

Powitajmy Light'a-Tropiciela!
http://orig05.deviantart.net/6ca8/f/2015/163/8/6/red_wine_by_tatchit-d8x1tii.png

czwartek, 16 lipca 2015

Nowy! Atakujący!

Powitajmy Foxy'ego-Atakującego!
http://orig12.deviantart.net/e8d9/f/2015/062/6/e/foxy_wolf_by_coraline15-d8kbjnq.jpg

Nowa!

Powitajmy Glow! (Brak stanowiska)
http://orig03.deviantart.net/d085/f/2012/353/7/8/c__beauty_by_snow_body-d5hrxdz.png

Od Kiri cd Rain'a

Powoli wstałam. Nie mieliśmy jak uciec, a nawet jeśli, to wrogów są tysiące, miliony lub jeszcze więcej. Poczułam, że Rain też wstaje. Teraz jest słonecznie, czułam wielkie ciepło. Usłyszałam, że Rain warczy. Ja nie mogłam nic zrobić, ani zaatakować, ani uciekać, bo jestem ślepa, więc i tak by się nie udało. Nagle coś obok mnie przemknęło. Usłyszałam głośne warczenie i zorientowałam się, że trwa już walka pomiędzy Bethą I oraz wrogim wilkiem. Tym razem postanowiłam także użyć ostatnio poznanej mocy. Rzuciłam się na przeciwnika i zacisnęłam kły na jego karku. Jego ciało zesztywniało, on jęknął cicho, po czym upadł.
- C-co?! Jak t-ty to zrob-biłaś?! – warknął, próbując zapewne wstać, co mu się jednak nie udawało, bo nie mógł się za bardzo ruszać.
- Dzisiaj odkryta moc... – powiedziałam cicho, ponieważ używanie jej zabierało mi bardzo dużo energii.
Rain stanął obok mnie. Nagle usłyszałam, że wróg wstaje. Zdziwiłam się bardzo. Jak to możliwe, skoro kiedy ostatnio użyłam tego na innym wilku ten zginął? Skoczył na mnie tak, że upadłam. Przez uderzenie zrobiło mi się jeszcze bardziej słabo, ale otrząsnęłam się szybko. Rain najwyraźniej gryzł wilka, ale temu to nie przeszkadzało. Nagle wpadłam na pewien pomysł. Jeśli teraz użyje na nim silniejszej mocy powodującej, że ciało sztywnieje, może uda mi się go pokonać? Będzie to jednak ryzyko, ponieważ mogę nawet sama zginąć. Postanowiłam spróbować. Z całej siły zacisnęłam mu kły na jego karku, aż zawył z bólu. Upadł na ziemię. Po chwili podniósł się i uciekł, ponieważ zrobiło się całkiem cicho. Ja opadłam z sił całkowicie. Leżałam w bezruchu, ledwo mogąc oddychać.
- Kiri! – usłyszałam Rain’a. – Słyszysz mnie?
- Tak Rain... – wyszeptałam. – Przynajmniej jesteś narazie bezpieczny...
- Ale...
- Wszystko będzie ze mną w porządku. Ja... Muszę odpocząć... – mówiłam.
Przytuliłam go.

 Rain? Znajdą nas? 

Od Falcon'a cd Kalle

W morde jeza! Jak ja nie znosze wody, a jeszcze na dodatek takiej zimnej! Otrzepalem sie i spojrzalem na Kalle, cala dygotala. Jednym susem skoczylem pod drzewo aby zebrac patyki i galezie. Ulorzylem je w stosik przed lisica, skupilem sie i nie minela sekunda jak mielismy, male cieple ognisko.
-Tadam! Mamy ogien.- Krzyknalem wesolo. Wszedlem do ognia by wysuszyc futro, po niecalej minucie wyszedlem suchy i troche nastroszony.
Podszedlem do Kalle i polozylem sie z nia przy ogniu. Samica wtulila sie w moje cieple futro i przymknela oczy. Usmiechnalem sie. Chyba zaczyna mnie lubic. Lezelismy tak dlugo wpatrujac sie w tryskajace isry. Wpadlem na fajny pomysl. Skupilem sie na pomaranczowych jezyczkach i utworzylem z nich falujace serduszko.
Kalle? Brak weny i czasu XD

Od Lilieth

Niedawno dołączyłam do Watahy Galaktycznych Oczu. alfą był samiec i przy rozmowie z nim byłam cała napięta. Chodziłam po wataszy. Zmęczyłam się więc położyłam się na jakimś kamieniu. Po jakimś czasie poczułam nienzany mi zapach.
- Witaj jesteś nowa? - usłyszałam za sobą. Z głosu słychać było, że to basior. Nie mogłam się poruszyć. Skuliłam tylko ogon i odpowiedziałam.
- T.tak. - zwiesiłam głowe i siedziałam skulona, jak najbardziej mogłam.

  Reven ? 

środa, 15 lipca 2015

Od Kiri cd Reven'a

Poszliśmy przed siebie. Reven prowadził, a ja nie wiedziałam, gdzie idziemy. W końcu zaczęłam słyszeć wodę. Znów. Uwielbiam takie miejsca.
- Co to za miejsce? – zapytałam.
- Nie zostało nazwane. Po prostu strumyk. – wytłumaczył mi.
- Aha... – powiedziałam cicho.
Powąchałam powietrze. Niedaleko nas była nora zająców, a kawałek dalej stado saren odpoczywało. Czułam to dzięki wyostrzonym zmysłom.

  Reven? Brak weny

Nowa! Opiekunka szczeniąt!

Powitajmy Lilieth-Opiekunkę szczeniąt!
http://img04.deviantart.net/c9e0/i/2011/237/a/5/lileith_ref__3_______by_damykuna-d47srvp.png

Nowa! Zwiadowczyni!

Powitajmy Eho-Zwiadowczynię!
http://orig12.deviantart.net/01de/f/2015/186/6/6/enoch_by_tatchit-d9037v9.png

Nowa! Łuczniczka!

Powitajmy Shadow-Łuczniczkę!

Od Rain'a cd Kiri

Nie chciałem zamartwiać Kiri... Ale... Prawda była okropna.
-Zdecydowanie mnożą się w oczach...-Mruknąłem. Słyszałem, jak wadera cicho przełknęła ślinę.
-Co teraz robimy?-Zapytała nieśmiało.
-Mamy dwie opcje... Zdecydowanie jestem za tą drugą. Możemy albo czekać na pomoc i dalej walczyć, albo wiać.-Powiedziałem.
-Ja też wolę tę drugą opcję.-Wyszeptała.
-Ok... No więc... Ja próbuję zwabić ich uwagę, ale kiedy zawyję, wiej do jaskini tuż obok Jesiennej Kaskady. Tam jest baza moja i Cross'a. Bieli nie powinni nas znaleźć.-Wytłumaczyłem. Kiri znacząco pokiwała głową. Rzuciłem się na pobliskiego białego i zacząłem mu się wgryzać w kark. Zaatakowałem go błyskawicznie, żeby inne się na mnie rzuciły. Od razu potem uciekłem parę metrów od armii i głośno zawyłem. Spojrzałem za siebie. Kiri zaczęła uciekać. Jednym susem przeskoczyłem szereg białych i dołączyłem do Kiri. Wbiegliśmy do jaskini i schowaliśmy się w jej głębi za głazem, przytulając się do siebie.
-Oby tylko nikt nas nie znalazł.-Ściszyłem głos. Uśmiechnąłem się lekko, a Kiri też to odwzajemniła. Po chwili... Jakby uderzyła mnie strzała Kupidyna... Prosto w serce. Kiri pocałowała mnie w policzek.
-To za to, że mnie uratowałeś.-Wyszeptała. I właśnie wtedy... Się zakochałem. Wow.... Przedziwne uczucie. Tą chwilę przerwało syczenie. Zwróciłem spojrzenie w stronę wylotu jaskini. Tuż nad ziemią latał cały biały wilk, uskrzydlony i z niebieskimi oczami.

-No, no gołąbeczki... Nie uważacie, że to nie czas na miłosne flirty?-Zapytał szyderczo.

Kiri? Co robimy?! Kolejny biały! >.<

Od Kalle cd Falcon'a

Wrzuciwszy go do wody, Kalle podpłynęła do powierzchni. Było dość głęboko, ale nie a aż tak, by ktoś mógł się utopić. Spojrzała na minę Falcona, i od razu zgadła, że ledwo sięga dna łapami.
-Nie umiesz pływać? - zaśmiała się przebierając łapami w wodzie.
Falcon ze zdenerwowaniem pokręcił głową.
Kalle prychnęła.
-No to wychodź, czego tak stoisz?
W końcu obojgu udało się wyjść z wody. Kalle otrząsnęła się, i położyła na trawie, a po chwili dołączył do niej Falcon.
Robiło się już chłodno, zapadał zmierzch. Przemoczone futerko wadery sprawiało, że było jej zimno, i w końcu zaczęła lekko dygotać.

Falcon? Jezu, serio pustka w głowe

Nowa! Zwiadowczyni!

Powitajmy Madlen-Zwiadowczynię!
http://fc09.deviantart.net/fs71/f/2010/208/8/8/Walk_With_Me_Mystic_by_DrMario64.png

Od Reven'a cd Kiri

Spojrzałem na piękną wilczycę... Nie wiedziałem co zrobić ani co powiedzieć.
***
Był już wieczór. Wróciłem do jaskini i rozmyślałem co zrobić żeby pokazać jej, że się w niej zakochałem... W trakcie tych rozmyślań zasnąłem. Następnego dnia wyszedłem z jaskini na polowanie. Po drodze zobaczyłem Kiri. Podeszłam do niej.
- Ładnie wyglądasz... - uśmiechnąłem się.
- Dzięki. - lekko się zarumieniła.
- Chciałabyś się przejść? - zapytała.
- No... dobra. - odpowiedziała.


Kiri? brak weny

Od Demonifiction

Wędrowaliśmy z Darron'em w poszukiwaniu watahy. Ja protestowałam cały czas, jednak basior mnie namówił. Padałam ze zmęczenia, więc weszliśmy do jakiejś jaskini. Rano obudziła mnie rozmowa tocząca się pomiędzy Darron'em a jakimś innym basiorem. Było czuć od niego, że jest alfą jakiejś watahy.
- Zapytam jeszcze raz co tu robicie? - spytał, patrząc tym razem na mnie. Odwróciłam pysk, tak aby nie móc na niego patrzeć.
- My szukaliśmy tylko jakiejś watahy. - odpowiedział Darron. Ja tylko pokiwałam głową na potwierdzenie.
- Jeżeli tak, to zapraszam do Watahy Gwiezdnego Oka, w której jestem alfą. - zaproponował skrzydlaty wilk. Zgodziliśmy się i poszliśmy poszukać sobie jaskiń. A raczej jaskini, nie chciałam opuszczać brązowego basiora, byłam do niego przywiązana.

 Darron ? 

wtorek, 14 lipca 2015

Nowy! Wojownik!

Powitajmy Orias'a-Wojownika!
http://orig00.deviantart.net/8538/f/2015/138/9/9/orias_by_tatchit-d8trs6c.png

Od Katherine

Katherine trzeba było pogratulować. Albowiem tylko ona potrafiła dołączyć do watahy akurat wtedy, kiedy trwała wojna . W zasadzie należałby się jej jakiś medal, czy puchar, za wielką inteligencje.
Na dodatek wybrała taką, w której nie było jej ulubionych klifów przy morzu. Może dlatego, że w ogóle nie było tu morza.
Siedziała sobie teraz na skale, podkuliwszy ogon pod siebie, i myślała. Jej myśli krążyły w tak różnych kierunkach, że żeby wymienić wszystkie tematy o których myślała, trzeba by mieć bardzo dużo czasu i cierpliwości do pytań w stylu "Co? Pomyśl o tym jeszcze raz, bo nie zdązyłem!".
Tak więc, myśli Katherine krążyły sobie samowolnie i ich właścicielka nie do końca panowała nad obrotem sprawy. Ani nad tym, co działo się w około.
Należy tu zaznaczyć, że Katherine często miała momenty zapomnienia - cały świat przestawał istnieć, dopóki coś jej stamtąd gwałtownie nie wyrwało.
A ten raz wyrwania, miał być bardzo, ale to bardzo gwałtowny.
Za Katherine skradał się bowiem ktoś, kogo nie powinno tam być.
Właściwie nie musiał się skradać - w tamtej chwili mógł podejść w różowo-zielonym stroju klowna, tupiąc jak słoń , żonglując i śpiewająć "My Heart Will Go On" na całe gardło, a Katherine i tak by go nie zauważyła.
Ale przecież nie mógł tego wiedzieć, prawda?
W związku z tym skradał się tak cicho jak mógł, i chyba bardzo chciał, żeby nikt go nie zauważył.
W końcu skoczył wysoko (to jest na jakieś dwadzieścia centymetrów, czyli w sumie niezbyt wysoko, ale dla dramaturgii opowiadania zatrzymamy tam "wysoko", dobrze?) i dopadł Katherine, wyrywając ją tym samym z letargu.
Przeciwnik okazał się dużo większy od wilczycy (co w sumie dość często się zdarza, co nie? Natura na prawdę nie jest sprawiedliwa, należy się minus z zachowania), biały i... Cóż, szczerze mówiąc dość śmierdzący.
Jego czerwone oczy sprawiały, że Katherine zaczęła myśleć o rubinach, potem o diamentach, jaskiniach, nietoperzach, (Czekaj, powtórz jeszcze raz, nie zdążyłam zapisać!), skrzydłach, ptakach, osach, karaluchach... Chyba zrozumieliście. Tok myślowy po raz kolejny został przerwany przez zapach (to kulturalne określenie tego czegoś, uwierzcie mi) wydobywający się z paszczy wilka.
Wtedy Katherine poczuła piekący ból w łapie, i zobaczyła krew.
Nagle jednak jakiś ciemniejszy kształt skoczył na białego napastnika i wgryzł mu zęby w szyję.
3-4 sekundy potem (dokładnie 3,45) przeciwnik już nie żył.
Katherine podniosła się na łapy, i popatrzyła na swojego wybawiciela. Był to rosły basior z watahy. Nie pamiętała co prawda jego imienia, ale wiedziała, że nie jest negatywnie nastawiony.
-Uratowałeś mnie - zauważyła błyskotliwie Katherine.
Wilk uśmiechnął się i podszedł bliżej.
-No cóż, trudno niezauważyć. Katherine, tak? Jestem.... O Boże, krwawisz! Wszytko w porządku?- zapytał z lekką troską.
Wilczyca dopiero teraz przypomniała sobie o ranie (kolejna przypadłość Katherine - pamiętała tylko o błachostkach, jednak te rzeczy, które były na prawdę ważne, spływały na drugi, trzeci, czwarty [piąty, szósty, siódmy itd.] plan w jej umyśle).
-To nic, chyba - uspokoiła basiora - To mówiłeś że jak się nazywasz?

Jakiś basior?

Nowa! Opiekunka szczeniąt!

Powitajmy Katherine-Opiekunkę szczeniąt!
http://img01.deviantart.net/89a4/i/2015/194/c/8/i_miss_you_by_0nah-d915a65.png
Obrazek wykonany przez właścicielkę, prosimy nie kopiować.

Od Falcon'a

Szedłem sobie z Aramisą z polowania. Słońce górowało nad nami i grzało niemiłosiernie. Nam to nie przeszkadzało. Ona była z pustyni, a ja władam ogniem. Wtedy usłyszałem dziwny dźwięk. Spojrzałem w górę i zobaczyłem lecącego ku mnie białego wilka. Wylądował parę metrów od nas, złożył ogromne skrzydła i uśmiechnął się.
-Hej Falcon.
-Hej Archer. Co tu robisz?-nie bardzo znałem tego wilka i nie wiedziałem o czym mam z nim rozmawiać.
-Latam sobie. A ty?
-Wracam z polowania.
-Echm, echm.-zapomniałem o Aramisie. Patrzyła na mnie gniewnie. Ignorowanie jej zwykle kończyło się źle.
-Przepraszam, my wracamy.
-Nie wiem czemu kazałam ci wstąpić do tej głupiej watahy. Nie zwracasz na mnie uwagi.
-He, he. Zazdrosna co?-spytał się basior.
-Tak.-powiedziałem cicho. Zaśmialiśmy się. Nagle usłyszeliśmy przeciągłe wycie. Ktoś wzywał pomocy.
Archer?

Od Falcon'a cd Kalle

Wpatrywałem się w jej piękne oczy i myślałem co jeszcze mogę zrobić. Na wszystkie inne wadery działał mój podryw (oczywiście z żadną się nie związałem tylko ćwiczyłem i czekałem na tą jedyną!) . Ach, to przecież nie ładniutka waderka tylko lisica (oczywiście też ładna... nawet bardzo). Po prostu będę sobą, jak jej się nie spodoba to trudno (no dobra, w depresję wpadnę).
-Wcale nie jestem wolny. Po prostu ty wystartowałaś pierwsza i miałaś przewagę.Kalle przewróciła oczami. Zszedłem z niej i usiadłem obok. Lisica wstała i też usiadła, tym razem bliżej mnie niż poprzednio. Uśmiechnąłem się. Ona odwzajemniła uśmiech, ale chyba tego nie planowała bo szybko odwróciła głowę. No nie! Tego już za wiele. Jeśli ona będzie dalej ukrywać swoje uczucia to pożałuje. Wstałem i trąciłem ją nosem. Teraz odwróciła się w drugą stronę. Udaje niedostępną co? No dobra, to pożałuje. Uderzyłem ją w bok i chciałem wepchnąć do wody. Była jednak szybka i złapała mnie za futro na karku. Oboje wpadliśmy do zimnej toni. Przeraziłem się bo przypomniałem sobie "Ja nie umiem pływać".
Kalle?

Nowy! Wojownik!

Powitajmy Darron'a-Wojownika!
http://th01.deviantart.net/fs71/PRE/f/2012/360/7/8/angelic_guardian_by_ksega-d5p7pbr.png

Nowa! Morderczyni!

Powitajmy Demonifiction-Morderczynię!
http://th00.deviantart.net/fs70/PRE/f/2010/030/b/4/Ink_by_hecatehell.png

poniedziałek, 13 lipca 2015

Od Kiri cd Rain'a

Walka na ślepo... Nie widziałam żadnego przeciwnika i wiedziałam, że jest ich pełno wokół. Pozwoliłam działać instynktowi. Skoczyłam na najbliższego. Po chwili walki wpadł do rzeki. Chciał wyjść, ale, sądząc po jego wołaniu o pomoc, woda była silniejsza, więc został porwany przez nurt. Pozostałe rzuciły się na mnie ze wszystkich stron, ale nagle poczułam, że jest ich coraz mniej. Tak, ktoś je zabijał! Rain! Ucieszyłam się, ale to była pora na walkę. Gryzłam je gdzie się tylko dało, chciałam by już odeszły. One jednak nie poddawały się. Rain pomagał mi. Kiedy przez chwilę żaden mnie nie atakował, zawyłam, tak jak wcześniej uczynił wilk. Wrogowie nie chcieli, żeby ktokolwiek nam pomagał, więc jeden z nich złapał mnie za kark i rzucił mną w pobliskie drzewo. Zawyłam z bólu, ale nie poddawałam się.
Inne wilki zaczęły mnie gryźć, ale ja szybko się ich pozbyłam. Co działo się z Rain’em? Dalej słyszałam walkę, skowyty i warczenie potwornych przeciwników.
Powoli wstałam, próbowałam iść, ale nie dałam rady i upadłam. Przednia, poszarpana przez pierwszego wroga łapa nie pozwalała mi na chodzenie oraz bieganie. Usłyszałam przed sobą warczenie. Przeciwnik najwyraźniej rzucił się na mnie. Już prawie mnie ugryzł, lecz ktoś zabił go ugryzieniem w kark.
- Spokojnie, Kiri, jestem tu. – powiedział Rain.
Ulżyło mi, kiedy usłyszałam jego głos.
- Jest ich jeszcze dużo? – zapytałam cicho.

  Rain? Mamy kłopoty :O 

Od Ashley'a cd Oliwii

- Że niby ja...? Nie, ja... - eh, jak ja mam powiedzieć, że po prostu brakuje mi towarzystwa?
- Może... Pójdziemy się przejść? - zapytałem nieśmiało.

Oliwia?

Od Rain'a cd Kiri

Kolejne białe wilki zaczynały nas atakować. Próbowałem odciągnąć te rzucające się na Kiri. Lecz jakiś biały uczepił się karku wadery i choćby nie wiem co, nie chciał puścić! Nie wiedziałem co zrobić. Kiri zwijała się z bólu i próbowała zrzucić wilka, a ja odganiałem białych i zarazem próbowałem zrzucić z Kiri mordercę. W końcu jednak dokonałem wyboru. W ostateczności uderzyłem gromem z burzy w armię pędzących do nas wilków i rzuciłem się na mordercę gryzącego Kiri. Rozciąłem mu łapę aż do kości. On wtedy przeraźliwie zawył i puścił waderę.
-Kiri, osłaniam cię! Pędź po pomoc! Biegnij po Saphirę!-Krzyknąłem, próbując obezwładnić wilka. Kiri rzuciła się do ucieczki i dopiero wtedy mogłem zacząć prawdziwą walkę. Ciąłem kłami skórę białego. On po chwili się wycofał. Ale... Armia powróciła. Jeszcze większa. To była totalna masakra. Wszędzie leżały krwawe ciała. Większość wilków rzuciła się na mnie, a reszta pobiegła za Kiri. To był koniec. Nie miałem szans z taką armią! Lecz chwila... Po chwili armia się cofnęła. Zobaczyłem krew. Wszędzie krew i martwe ciała białych. A zaraz potem białą waderę o żółtych oczach ze znajomym tygrysem... Cross! W parze zabijali wilki.
-Uciekaj, póki możesz! Ja ich załatwię!-Wrzasnęła do mnie biała wadera. Nie zwlekałem. Po prostu zabrałem stąd swój tyłek i pobiegłem pomóc Kiri. Kiedy tylko ją odnalazłem, była w niebezpieczeństwie. Znalazłem ją tuż obok rzeki pstrągów, otoczoną białymi wilkami. Zawyłem najgłośniej jak potrafiłem. Musiałem wezwać jakoś pomoc. Jeden sygnał na razie wystarczy, zacząłem biec na pomoc Kiri.

Kiri? No to się porobiło :c

Od Kiri cd Rain'a

Nie mogłam zobaczyć, co się dzieje, ale musiałam pędzić po pomoc. Rain z czymś walczył, wiedziałam o tym, bo słyszałam to dokładnie. Ruszyłam pędem tam, skąd przyszliśmy. Kiedy odgłosy walki ucichły gdzieś w tyle, usłyszałam za sobą tupanie łap. Ktoś albo coś za mną biegło. Przyspieszyłam, jednak po chwili coś na mnie skoczyło, przez co się przewróciłam. Poczułam, jak ostre kły wbijają mi się w przednią łapę i szarpią. Nie wiedziałam, co mnie atakuje, ale musiałam działać. Rain potrzebował pomocy! Udało mi się chwycić kark tego czegoś zębami, zacisnęłam na nim kły. Nie mam pojęcia, co się stało, ale poczułam jak ciało nieznanego mi przeciwnika nagle nieruchomieje. Byłam zaskoczona tym, co zrobiłam. Poczułam, jak ciężkie ciało stworzenia, które mnie zaatakowało, upada na ziemię tuż obok mnie. Chwilę leżałam zszokowana tym, co przed chwilą zaszło. Zdołałam wstać i popędzić dalej. Nagle potknęłam się o coś. Upadłam, a z mojego pyska wyrwał się skowyt. Poczułam wielką łapę, która staje mi na boku, przygniatając mnie do ziemi. Nie miałam pojęcia, co się dzieje. Poczułam ból w łapie, którą wcześniej szarpał wróg. Najwyraźniej mocno krwawiła. Coś złapało mnie za kark i zaczęło ciągnąć.
- Kiri! – usłyszałam Rain’a.
Co się działo?

  Rain? 

Od Oliwii cd Ashley'a

Basior wydawał się być smutny lub jakiś przygnębiony

- Jesteś smutny? - zapytałam.

Ashley zaczął grzebać łapą w ziemi.



Ashley?

Od Ashley'a cd Oliwii

Aahaaa... - uśmiechnąłem się lekko. Przyznaje, też czasem tak robię.
Wciąż troche podenerwowany starałem się zaczepić na czymś wzrok. Nie wiedziałem jak kontynuować rozmowę. Chociaż chętnie bym z nią porozmawiał....
Usilnie szukałem jakiegoś tematu.

Oliwia?

Kolejne sojusze!

Tym razem zawarliśmy sojusz z...

Watahą ,,Return to Destiny''
Watahą nieśmiertelnych

Dziękujemy za wsparcie! :)

Od Oliwii cd Ashley'a

- Eee....No...no...no.....NO!!!! - Darłam się(plątał mi się język)
Ash się trochę przeraził.
Zeszłam z drzewa.
- Chodzę po drzewach dla zabicia czasu. Tylko proszę, nie uznaj mnie za psychopatkę.


Ashley?

Nowa! Wojowniczka!

Powitajmy Laurę van Hoppe-Wojowniczkę!
http://stuffpoint.com/wolves3/image/78863-wolves3-kiba-wolfs-rain.jpg

Od Rain'a cd Kiri

Kiedy tylko odwróciłem się w stronę mocnego zapachu krwi, coś na mnie skoczyło. Zakrwawiony wilk rzucił się na mnie. Miał gigantyczne pazury, niebieskie i puste oczy oraz białą sierść. Krew świadczyła o popełnionych zbrodniach.



Chwilą cieszyłem się, że Kiri tego nie widzi. Wilk zaczął wgryzać mi się w szyję, a ja bezczynnie wrzynałem mu pazury w klatkę piersiową i kopałem w brzuch tylnymi łapami. Nie zdawał sobie sprawy z obecności Kiri. Był ślepy jak on. Kiri miała mniejszy zapach w obronie przed większymi drapieżnikami, więc wilk jakimś cudem nie wiedział, że nie jesteśmy sami. Ale w moim przypadku wręcz przeciwnie. Waliłem deszczem. Cross od razu wgryzł się w kark wilka. Biały wilk jednak zranił mocno Cross'a. Cross się nie poddawał, wciąż trzymał mocno zębami kark wilka. Ale morderca błyskawicznie odrzucił rannego tygrysa na bok. Towarzysz nie miał siły wstać.
-Kiri, wezwij pomoc!-Wrzasnąłem poprzez jęki bólu i cierpienia. Morderca znowu podjął próbę zabicia mnie.Weź się w garść, Rain! Weź się w garść! Nigdy nie byłeś maszyną do zabijania, ale tym razem musisz zrobić wyjątek. Jednym ruchem wgryzłem się w łapę wilka. Ten odskoczył parę metrów. Wstałem, groźnie warcząc ostrzegawczo. Morderca tylko wziął rozbieg i znów próbował na mnie skoczyć. Ale zrobiłem unik. Teraz próbowałem posłużyć się mocą. W ostateczności. Pomyślałem o deszczu. Po chwili pojawiły się czarne, burzowe chmury i głośno zagrzmiało. Lunął deszcz. Zdezorientowany morderca poślizgnął się na błocie i upadł. Uciekłem.

Kiri? Uwaga! Zaczyna się wojna z armią białych!

Od Kiri cd Reven'a

- A tak właściwie... – zmieniłam temat – To gdzie idziemy?
- Nad Rzekę Pstrągów. – odpowiedział.
Skinęłam głową.
W końcu, po chwili, zaczęłam słyszeć wodę. Szłam dalej, aż zatrzymałam się tuż przed nią. Zamoczyłam przednie łapy. Rzeka była dosyć zimna, ale dało się wytrzymać. Napiłam się.
Potem wycofałam się na brzeg i usiadłam. Nie mogłam nic zobaczyć, lecz czułam, jak jest tam pięknie.
- Często tu przebywasz? – zapytał Reven.
- Jestem tu pierwszy raz, ale wiem, że nie ostatni. – uśmiechnęłam się.

Reven? 

Od Ashley'a cd Oliwii

- Ashley... Albo po prostu Ash. - nerwowo rozłożyłem i złożyłem skrzydła. Bycie tak blisko innego wilka sprawiło że byłem niepewny. Co mogłem jednak poradzić na to, że była na drzewie, na którym było moje legowisko. Nie bardzo wiedziałem co powiedzieć.
- A więc... Co tu robisz? - zapytałem cicho.

Oliwia?

Od Kalle cd Falcon'a

-Obrońca małych słabych lisków, co? - zaśmiała się Kalle i wystawiła mu język - Dziękuję, może kiedyś skorzystam z oferty.
-Może?- zapytał Falcon wtórując śmiechem lisicy.
Kalle czuła się rozweselona do tego stopnia, że po chwili zaproponowała:
-Ścigamy się? Do Krainy Magicznych Wspomnień!
Kalle puściła się biegiem do wyznaczonego miejsca, a gdy tam dotarła, poczekała chwilę na zdyszanego Falcona, i wystawiła mu język, dusząc lekko.
-Może i silny, ale powolny - zaśmiała się Kalle - Mogłeś się trochę bardziej...
W tej chwili Falcon przewrócił ją i stanął nad nią.
- Mówiłaś coś?
Kalle, leżąc pod nim pchnęła go lekko łapką w pierś.
-Tak mówiłam. Że jesteś wolny.
Falcon zaśmiał się i prychnął cicho.

Falcon? Coś mi wena nie dopisuję :I Przepraszam 

niedziela, 12 lipca 2015

Od Reven'a

Ostatnio w Watasze zaczęło się dużo dziać. Ale ja nie miałem z kim porozmawiać... Kiedy zobaczyłem wilka podeszłem. Była to wadera... Sądząc po oczach stwierdziłem, że może być nieiwdoma. No w sumie jej zachowanie też na to wskazywało, ale widziałem w niej coś jeszcze... Może się zakochałem?
- Część. - w końcu z siebie wydusiłem.
- Cześć. - powiedziała podnosząc głowę.
- Jak się nazywasz? - zapytałem.
- Kiri, a ty?
- Reven... Może chciałabyś się przejść? - zapytałem.
- Ok. - odpowiedziała dość nieśmiało. Zacząłem iść, a ona za mną.
- Masz jakąś rodzinę? - zapytała.
- Raczej nie. - odpowiedziałem smutnym tonem głosu.
- Przepraszam... Nie wiedziałam... - powiedziała lekko zawstydzona.

Kiri?

Od Kiri cd Rain'a

- Ej, Rain, wcale nie jesteś... podlotkiem! Ja... Nawet nie wiem co to znaczy, ale jestem pewna, że nim nie jesteś. Bardzo fajny z ciebie Betha I. Nie wyobrażam sobie, żeby był tu inny. – uśmiechnęłam się.
Rain zapewne już chciał odpowiedzieć, ale zauważył, że węszę.
- Em... Co się dzieje? – zapytał lekko zaniepokojonym tonem.
Ten dziwny, doskonale znany mi z przyszłości zapach... Czułam go podczas polowań i walk.
- Ja... Czuję... – mówiłam.
- Co czujesz, Kiri? – dziwił się basior.
- ...Krew. – dokończyłam.
- Ale... – zapewne także zaczął węszyć. – Faktycznie!
Pobiegliśmy za zapachem. Nagle wderzyłam w Rain’a, który się zatrzymał. Nie mogłam zobaczyć, co to było, ale zapach krwi był bardzo silny... To coś musiało leżeć tuż przed nami.

  Rain?

Od Falcon'a cd Kalle

-Nie boję się śmierci bo jest częścią życia więc nie boję się też żadnych lisów śmierci.-starałem się mówić poważnie i z odwagą. Chyba mi wyszło bo Kalle uśmiechnęła się. Z impetem stanąłem na łapach i wypiąłem dumnie pierś.
-A jeśli spróbują cię skrzywdzić to spale ich!- rzuciłem niewidzialną kulą ognia w niewidzialnego przeciwnika.-I podziurawię strzałami! - Wziąłem z ziemi niewidzialny łuk, napiąłem niewidzialną cięciwę i strzeliłem.
-Mój ty wybawco.-powiedziała lisica śmiejąc się. Tak! Udało mi się ją rozśmieszyć. Usiadłem bliżej niej. Kalle odsunęła się trochę. Chyba nie była jeszcze do mnie przekonana. Trudno. Dam jej czas.
-Może pójdziemy zapolować?-zaproponowałem.
-Dobrze. Chodźmy.- wstaliśmy i ruszyliśmy truchtem do lasu. Wywęszyliśmy łosia ale był dla nas za duży, stratował by nas więc poszukaliśmy czegoś innego. Znaleźliśmy w końcu młodą sarnę. Ta była trochę za mała jak na posiłek dla dwóch ale lepsze to niż nic. Jedliśmy, patrzyłem na nią. Kalle była raczej małomówna i nie wiedziałem jak zacząć rozmowę. W końcu wpadłem na pewien pomysł. Poczekałem aż zje.
- Pewnie czujesz się niepewnie wśród wilków co?
-Tak, trochę.- chyba nie chciała o tym rozmawiać ale ja chciałem jej pokazać moją odwagę i że może na mnie liczyć.
-Jeśli ktoś będzie ci dokuczał albo coś to powiedz mi. Policzę się z nim.
Kalle?

sobota, 11 lipca 2015

Kolejny sojusz!

Tym razem zawarliśmy sojusz z...

Watahą Wilków Zieleni

Dziękujemy za wsparcie! :)

Od Kalle cd Falcon'a

Kalle prychnęła cicho.
-Znalazł się mistrz podrywu, co?- rzekła drwiąco - Przecież jestem lisicą.
Ostatnie słowo wymówiła tak, jak Falcon zeszłej nocy. Pełne wstrętu i pogardy.
Co się zmieniło, i czemu tak nagle?
-Przecież przeprosiłem - powiedział wilk smutno - Nie chciałem cię urazić, byłem po prostu zdziwiony.
Kalle spojrzała w górę w oczy wilka, które były w nią wpatrzone. Wyraźnie widziała w nich smutek i nadzieję.
-Nie boisz się? - zapytała cicho.
-Czego? Nie jesteś straszna, raczej...
-Nie o mnie chodzi. - sprostowała szybko Kalle - Tylko o to, co prawdopodobnie mnie ściga. Nie boisz się Śmierci?
-Co cię ściga?
Ku zdziweniu Kalle mina Falcona nie wyrażała strachu - raczej determinację, i zawziętość.
- Lisy śmierci. Zabiły moich rodziców, a wkrótce pewnie przyjdą po mnie, i po moich bliskich. Jak na razie jestem sama, nie chcę żeby kogoś jeszcze dopadły.

Falcon?

Nowy! Zwiadowca!

Powitajmy Archer'a-Zwiadowcę!

Od Rain'a cd Kiri

Cross zamruczał gardłowo i z zadowoleniem, machając ogonem. Przybrał dumną postawę, wypinając pierś i mrużąc oczy. Widziałem, że się uśmiecha.
-Miło cię wreszcie poznać, Kiri. Magic mi o tobie opowiadał.-Uśmiechnąłem się.
-Mi o tobie też... Jesteś Bethą I, prawda?-Spytała nagle. Totalnie o tym zapomniałem. Nie czuję się na bethę. To zbyt... hm... zbyt wysoka ranga, jak na takie podlotka jak ja. Przełknąłem tylko ślinę.
-Tak, ale nie zwracaj na to uwagi. Traktuj mnie jak... kumpla.-Powiedziałem.
-Jak kumpla?-Powtórzyła nieśmiało Kiri. Przytaknąłem.
-Tak. Nie czuję się, jakbym był bethą.-Odchrząknąłem.-Bethą I.-Poprawiłem się.-Kiedy mnie o to zapytałaś... Zapomniałem. Zapomniałem zupełnie, że mam tak wysoką rangę. Nie zasługuję na bethę. Jestem zwyczajnym podlotkiem.-Warknąłem sucho. Cross wyszedł na brzeg i usiadł, obserwując bacznie naszą konwersację.

Kiri?

Od Falcon'a cd Magic'a

-Wybacz spodziewałem się wroga. Nie chciałem tak ostro.- Kalle nadal była smutna. Nie wiedziałem jak mam ją jeszcze pocieszyć więc postanowiłem odejść. Ruszyłem w stronę mojej jaskini. Tak po namyśle... To ona jest nawet ładna. Nie. Nie będę o niej myślał bo będę miał wyrzuty sumienia za to jak ją potraktowałem. Wiem zapoluję.Pobiegłem do lasu węsząc za jeleniem bądź innym stworzeniem. Po paru minutach wywęszyłem sarnę i złapałem ją. Po posiłku ruszyłem do domu. W środku czekała na mnie Aramisa.
-Gdzieś ty był? Aż taki byłeś brudny?- nie chciałem rozmawiać o tym co mnie spotkało więc zignorowałem kotkę i poszedłem w kąt. Aramisa prychnęła. Nie lubiła jak się ją ignorowało. Ale ja chciałem po prostu zasnąć. Sen jednak nie przychodził. Zacząłem więc myśleć o Kalle. Postanowiłem ją jutro przeprosić. Rano wyruszyłem na poszukiwania.
Magic?

Od Oliwii

Szybkim ruchem wskoczyłam na wysokie drzewo. Miałam wrażenie że zaraz gałąź się zarwie ale wykonałam szybkie salto i znalazłam się na mocniejszej części drzewa. Weszłam na sam jego czub i zaczęłam oglądać terytorium. Wtem usłyszałam kroki i jakiś głos pytający: - Hej, co ty robisz na tym drzewie?
Nie chciałam odpowiadać. Zeszłam z drzewa i ujrzałam wilka.
Nastała cisza. Gapiłam się na wilka jakbym miała go zaraz upolować.

- Jak masz na imię? - zapytał wilk.
- Oliwia a ty? - odpowiedziałam niepewnie.


Ktoś?

Od Falcon'a

Słońce było już w połowie schowane za horyzontem. Obok mnie szumiała woda w rzece. W końcu zauważyłem moją zgubę. Stała na płyciźnie i łowiła pstrągi. Była taka śliczna <3. Chyba się zakochałem.
-Cześć Kalle.- uśmiechnąłem się.
-Hej Falcon.-lisica odwzajemniła uśmiech choć trochę niepewny. Kalle zjadła swoją zdobycz a ja stałem na brzegu i patrzyłem na nią.
-W czymś ci pomóc?
-Nie... To znaczy... Pójdziemy się gdzieś przejść? Na przykład do Magicznego Ogrodu.
-Ty chcesz iść gdzieś ze mną? Po tym jak mnie wczoraj potraktowałeś?
-Tak. Jeszcze raz przepraszam.- zrobiłem smutną minę.
-Ok. Niech będzie.- wyszła z wody i podeszła do mnie. Szliśmy obok siebie w milczeniu. Chyba nie jest zbyt rozmowna. Nie przeszkadzało mi to. Gdy doszliśmy na miejsce usiedliśmy przy jednym z drzew. Kalle nadal milczała.
-Wszystko w porządku? Nie odzywasz się.
- Tak wszystko ok. Ale czy to jest jakiś żart? Nie przeszkadza Ci że nie jestem wilkiem?- lisica prawie krzyczała.
-Nie a czemu? Lubię cię i... jesteś bardzo ładna.
Kalle? 

Od Magic'a cd Falcon'a

-Nie mam pojęcia.-Mruknąłem, przestając zmywać z siebie błota. Rozłożyłem skrzydła na całą szerokość i ruszyłem przed siebie. Wszedłem między drzewa, ale zaraz odskoczyłem.
-Kalle!-Syknąłem. Złożyłem skrzydła. Falcon spojrzał na mnie z ukosa.
-Lisica?-Warknął. Kalle wygięła grzbiet. To nie było zbyt miłe powitanie... Eh..
-Przepraszam, wystraszyłem się.-Uśmiechnąłem się lekko, ale Kalle tylko westchnęła i zwiesiła smutno głowę.
-Tak, lisica.-Mruknęła smutno. Zrobiło mi się jej żal. Była innego gatunku od wilka więc nic dziwnego, że czuła się wśród nas...dziwnie.

Kalle? Falcon?

Od Falcon'a cd Magic'a

Byliśmy już blisko jaskini kiedy nagle usłyszałem grzmot. Spojrzeliśmy w niebo. Chwilę potem zaczęło padać. Nie znosiłem wody. Czym prędzej wbiegłem z Aramisą do jaskini. Magic był zaraz za nami.
-Co się stało to tylko deszcz?
-Nie lubię wody, jestem wilkiem ognia.
-Ok. Rozumiem. Jest jeszcze wcześnie więc poczekam z tobą aż przestanie lać.- kotka syknęła na mnie.-Z wami poczekam.-uśmiechnąłem się.
-Może i jesteś Alfą ale oczekuję trochę szacunku. Wiesz że w starożytnym Egipcie przedstawiciele mojej rasy byli czczeni jak bogowie?- odparła kotka.
-Dobrze... Księżniczko.-zaśmialiśmy się. Aramisa wypięła dumnie pierś.
-A ty masz jakiegoś towarzysza? -Spytałem.
-Owszem. Mojego dwugłowego smoka Red'a i Brown'a oraz małego skrzydlatego kotka Hope'a którego niedawno znalazłem, ale chcę go oddać komuś. A tak w ogóle to podoba Ci się tu?
-Jeszcze nie mogę w pełni stwierdzić. Jestem tu jeden dzień, ale jak na razie jest fajnie. Masz jakąś dziewczynę?
-Nie a ty? A może masz jakąś na oku?
-Nie mam i tak wpadła mi jedna w oko.
-A więc powodzenia w podrywach.-odpowiedział basior z uśmiechem. Rozmawialiśmy jeszcze o paru innych rzeczach i ani się obejrzeliśmy a przestało padać. Wyszliśmy na zewnątrz. Aramisa ucięła sobie drzemkę więc nie budziliśmy jej. Wszędzie było mokro,ślisko i pełno błota. Po paru krokach poślizgnąłem się i byłem cały w brązowej papce.
-Fuuuj!- Magic zaśmiał się ile sił w płucach.- Cha, cha. Bardzo śmieszne.- odpowiedziałem. Starałem się zgrywać poważnego ale jak tylko zobaczyłem swoje odbicie w kałuży wody też wybuchnąłem śmiechem. Spojrzałem na wilka z ukosa i powaliłem go na ziemię. Teraz oboje wyglądaliśmy jak dwie babki błotne.
-Chłopcy, chłopcy. Jak wy wyglądacie?- Aramisa właśnie szła w naszą stronę z niezadowoloną miną. Nie zwracaliśmy na nią uwagi, ale to fakt. Za dobrze to my nie wyglądaliśmy. Poszliśmy więc nad rzekę się umyć. Zmywałem właśnie błoto z ogona kiedy usłyszałem szelest.
-Magic. Co to było?

Magic?

PS. Waderki spróbujcie zgadnąć która jest tą "na oku" ;)

Nowa! Szpieg!

Powitajmy Kalle-Szpiega! :)
http://img06.deviantart.net/0f8d/i/2015/191/3/6/never_be_by_0nah-d90qycp.png
Obrazek narysowany przez właścicielkę, prosimy nie kopiować.

Od Kiri cd Rain'a

Spokojnie przespałam całą ulewę, jaka akurat ‘’zaatakowała’’ watahę i tutejsze tereny. Na szczęście wywęszyłam opuszczoną jaskinię jakiś zwierząt, mogłam się tam schronić. Słyszałam krople uderzające o kamienie, oraz szybkie kroki małych zwierząt uciekających do mojej tymczasowej jaskini. Były to różne myszy i szczury.
Po tym wyszłam na zewnątrz, poszłam do Magicznego Ogrodu by się rozbudzić. Ostrożnie weszłam do wody, mocząc najpierw łapy, potem brzuch i resztę ciała, aż byłam zanurzona prawie cała, mogłam jednak oddychać. Po chwilowym pływaniu ,,na ślepo’’ usiadłam w płytkiej wodzie.
Nagle usłyszałam kroki. Poczułam wilka z watahy i jeszcze jakieś zwierzę. Był to tygrys. Nagle obydwoje wskoczyli do wody obok mnie, rozpryskując ją na boki. Cała zmokłam. Otrzepałam się.
-Najmocniej przepraszam, panno Kiri...- Usłyszałam.
-Kim jesteś?- Zapytałam. Jestem tu nowa i nie znam zapachu wszystkich członków.
-Rain.- Odpowiedział.
Wtedy sobie go przypomniałam. Ktoś już mi o nim wspominał.
- Oh, to ty. Wystraszyłeś mnie. Nic się nie stało, każdemu zdarza się chlapanie. – uśmiechnęłam się lekko. Ponownie powąchałam powietrze. – Jest z tobą twój towarzysz, prawda?
- Tak, ma na imię Cross. – przedstawił mi go.
- Miło mi cię poznać, Cross. – powiedziałam.

  Rain?

Kolejny sojusz!

Tym razem zawarliśmy sojusz z...

Watahą podupadłej krainy

Dziękujemy za wsparcie :)

Od Reven'a

Dzień jak co dzień - chodziłem po lesie rozmyślając... Czy znajdę tu wilka... watahę... a co dopiero partnerkę! Eh... Mieszkałem w ciemnej jaskini jak przypadało na wilka cienia. Nienawidziła słońca dlatego na łowy wychodziłam tylko o zmroku, a jeżeli byłem bardzo głodny to spowijałem jakąś część lasu ciemnością. Jednak dziś nie musiałem tego robić. Nad lasem zapadły ciężkie, czarne, deszczowe chmury. Wyszedłem i odetchnąłem.
***
Zacząłem gonić jednego z królików. Nagle uderzyłem w coś, a raczej kogoś. Spojrzałem na leżącego na ściółce leśniej wilka, a może wilczycę?
- Nic Ci nie jest? - zapytałem.

Ktoś?

piątek, 10 lipca 2015

Nowa!

Powitajmy Korę! (Błąd w randze)

Od Rain'a

Zanim przybiegła do mnie Saphira, Cross ostrzegł mnie przed czarnymi chmurami objawiającymi deszcz. Zanim przyszliśmy do jaskini, okropnie się rozpadało i obaj byliśmy mokrzy do ostatniej nitki. Wbiegliśmy błyskawicznie do jaskini. Zatrzymałem się gwałtownie i zacząłem dyszeć. Cross porządnie się otrzepał i mlasnął z niezadowolenia. Westchnąłem z uśmiechem.
-Uwielbiam ten zapach. Zapach deszczu jest taki... Jakby to ująć... Relaksujący.-Wyszeptałem. Otrzepałem się z wody i opadłem miękko na posłaniu z siana. Przewróciłem się na grzbiet i spojrzałem na leżącego około metr ode mnie Cross'a. Leżał na prawym boku i rozglądał się po jaskini. Mruczał przy tym nerwowo.
-Cross, nie tylko ty masz klaustrofobię. Wiesz, jak się czuję, gdy tutaj jestem? Jak w więzieniu. Jak uwięziony w klatce...-Rozmarzyłem się, zamykając oczy.-W klatce, w której pachnie deszczem...-Dodałem po chwili. Westchnąłem. Cross również westchnął.
-Spoko, stary. Jak tylko minie ten cholerny deszcz, wyjdziemy na zewnątrz. I pobiegamy. Nie cierpię siedzieć w tak klaustrofobicznym miejscu.-Syknąłem. Ja również zacząłem się nerwowo rozglądać po jaskini. Przeszedł mnie dreszcz. Tak, mam klaustrofobię. Nie tylko dlatego przebywam tak często na powietrzu. Również dlatego iż kocham naturę.
***
Siedzieliśmy trzydzieści minut w tej ciasnej jaskini. Równe trzydzieści minut. Kiedy siedzi się tak długo, po piętnastu minutach zaczynasz się nudzić i liczyć czas. Wyszliśmy z tygrysem na świeże powietrze. Byłem zatopiony w błocie po kostki, ale cieszyłem się, że wreszcie mogłem wyjść z jaskini. Wciągnąłem w nozdrza powietrze. Powietrze po deszczu pachniało najpiękniej. Popchnąłem łapą Cross'a, a tygrys przewrócił się w błoto. Po chwili śmiejąc się zacząłem uciekać. Kiedy Cross tylko się podniósł zaczął mnie gonić.
Dobiegliśmy do Magicznego Ogrodu i wpadliśmy do jeziorka. Dopiero słysząc zduszony okrzyk zrozumiałem, że ochlapałem samicę. Przygryzłem wargi i spojrzałem na nią.
-Najmocniej przepraszam, panno Kiri...-Mruknąłem. Spuściłem głowę.
-Kim jesteś?-Zapytała. Przypomniało mi się, że Kiri jest... ślepa.
-Rain.-Wytłumaczyłem.

Kiri?

Sojusze!

Zawarliśmy aż 3 sojusze! Wszystkie linki są podane w zakładce ,,sojusze'' :)
Nazwy blogów:

Wataha Czarnej Perły
Wataha Srebrnej Polany
Orhideiclan

Dziękujemy za wsparcie! :)

Od Magic'a cd Falcon'a

Rano wróciłem pod rząd różnych jaskini i zacząłem szukać w każdej z nich nowego przybysza. W końcu znalazłem, w tej, na szarym końcu. Falcon spał skulony w kącie, a obok niego leżała jego kotka, Aramisa, machając tylko przez sen ogonem. Cicho zacząłem się do nich podkradać.
-Ja nie śpię, Magicu.-Usłyszałem głos jakiejś samicy. Spojrzałem na Falcon'a. Nie było obok niego kotki. Spojrzałem w bok. Obok lewej ściany siedziała Aramisa i myła sobie łapkę.
-Przepraszam, jeśli cię obudziłem. Chciałem tylko obudzić Falcon'a na wspólne polowanie z resztą basiorów...-Wytłumaczyłem. Wtedy obudził się Falcon. Przeciągnął się i wstał.
-Hej...-Przywitał się.
-Witaj. Idziesz z Reven'em, Rain'em i Ashley'em na poranne polowanie?-Spytałem. Falcon spojrzał na Aramisę, która pokiwała głową.
-No dobrze...-Mruknął. Uśmiechnąłem się. Aramisa wskoczyła na grzbiet Falcon'a i ruszyliśmy w stronę Galaktycznej Polany, gdzie czekali na nas Reven, Rain i Ashley.
***
Po polowaniu wróciliśmy z dużym jeleniem i zataszczyliśmy go z powrotem na Galaktyczną Polanę, gdzie czekały na nas wadery. Wszyscy razem zjedliśmy jelenia, pożegnaliśmy się i wróciliśmy do swoich jaskiń. Ja odprowadziłem Falcon'a i Aramisę.

Falcon?

Od Ashley'a

Przechadzałem się po dopiero co znalezionych terenach. Czułem zapach innych wilków. Tu musiała być wataha...
Starałem się przemykać w cieniu drzew, mimo że nie było nikogo w zasięgu wzroku. Musiałem znaleźć jakieś schronienie... Zbliżał się nów. Lepiej żeby nikt nie widział mojej drugiej postaci... Bo znów mnie przepędzą, tak jak kiedyś moje rodzice...
Zamarłem. Usłyszałem jakiś szelest. Szybko się rozejrzałem. Zauważyłem sylwetkę...

Odpisze ktoś?

Od Falcon'a

Zbliżał się świt. Aramisa zniknęła gdzieś szukając myszy bądź łasicy na śniadanie. Szedłem powoli, nie zważając na to co dzieje się dookoła i myślałem o mojej rodzinie. Ciekawe co powiedziałby mój tata widząc na jakiego basiora wyrosłem, albo Loreyn i Mary. Chociaż gdyby one żyły to teraz miały by swoje rodziny, szczeniaki. Westchnąłem. Nie miałem w naturze użalać się nad sobą, ale zastanawiałem się czemu akurat mnie spotkał taki los. Jeszcze raz westchnąłem.
-Co tak wzdychasz?- usłyszałem nad sobą. Spojrzałem w górę i zobaczyłem Aramise. Siedziała na drzewie i oblizywała łapy jednocześnie patrząc się na mnie, pod jej łapami leżały dwa tłuściutkie gronostaje. Oblizałem się. Kotka przestała się myć.
-Co? Chcesz to? Więc będziesz musiał mnie złapać!- i skoczyła na drugie drzewo.
-Zaraz cię złapię!- wykrzyknąłem. Zawsze tak robiła, na posiłek musiałem sobie zasłużyć. Pobiegłem za nią ile sił w łapach. Nie oglądałem się za siebie. Byłem głodny jak wilk..... zaraz ja jestem wilkiem! Więc po prostu byłem przeraźliwie głodny. W końcu Aramisa zeskoczyła na ziemię i zostawiła jedną zdobycz. Podniosłem ją i od razu zjadłem. Był pyszny.
-Smacznego.-moja towarzyszka także zaczęła jeść. Po paru minutach znowu ruszyliśmy przed siebie, tym razem ramię w ramię.
-Gdzie my w ogóle idziemy, co?
-W dal.- odparłem. Sam też nie wiedziałem dokąd. Po prostu. Gdzieś, w poszukiwaniu domu. Wtedy poczułem jakiś zapach. Stanąłem i zacząłem węszyć. To był wilk. Popędziłem w stronę z której dochodził zapach. Gdy byłem już blisko zwolniłem. Usłyszałem szum wody. Podszedłem bliżej, ujrzałem wąską rzeczkę i mały wodospad. Jakiś wilk pił z rzeki. Cicho zbliżyłem się do nieznajomego. Ten podniósł łeb.
-Ktoś ty? Nigdy cię nie widziałem.
-Jestem Falcon.
-Magic. Z jakiej watahy jesteś?
-Z żadnej, nie mam watahy.
- A chciałbyś? Jestem Alfą w Watasze Galaktycznych Oczu. Może dołączysz?- basior wydawał się miły, ale nie byłem pewien. Wtedy zauważyłem u mego boku Aramise. Patrzyła na mnie tym swoim wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu.
-W porządku. Niech będzie.
-Super. Chodź zaprowadzę cię do jaskiń.- poszliśmy za nim. Dotarliśmy do dużej skały z rzędem otworów w niej wyrytych.- Wybierz sobie jedną. Odpocznij i zobaczymy się rano.- gdy Magic odszedł wszedłem do nie za dużej, ciemnej jaskini. Mimo iż słońce jeszcze nie zaszło ruszyłem w najdalszy kąt i zasnąłem.

Magic?

Nowa! Szpieg!

Powitajmy Oliwię-Szpiega!

Nowy! Alchemik!

Powitajmy Ashley'a-Alchemika!
http://mahoumagic.weebly.com/uploads/4/9/5/0/4950624/9165525_orig.jpg?266

Nowy! Łucznik!

Powitajmy Falcon'a-Łucznika!
http://orig00.deviantart.net/76cb/f/2014/158/8/4/falcon_by_hlaorith-d7lf1k0.png

Nowa! Tropicielka!

Powitajmy Kiri-Tropicielkę!
http://pre04.deviantart.net/3396/th/pre/f/2010/166/e/b/feliz_cumple_dreesha_by_ospi2ki.png

Nowy! Alchemik!

Powitajmy Reven'a-Alchemika!
http://pu.i.wp.pl/k,NjgxMjQ3NTUsNDk3NDYwOTc=,f,333098_One_Time_by_HailDawn_medium.jpg