Rozciągnęłam się leniwie. Po chwili zorientowałam się że jestem sama i
że za niedługo noc. Ziewnęłam. Lekkim biegiem pognałam na pobliską łąkę.
Usiadłam na skale, która była dość wysoko nad ziemią. Usiadłam, później
skuliłam się w kłębek. Popatrzałam się na księżyc, lekko pokiwałam
głową przypominając sobie pewną rzecz., z mojej przeszłości.. Jednak to
nie był ten sam księżyc.. Lekko zamknęłam oczy.. W końcu usnęłam.
--
Następnego dnia obudziły mnie promienia wschodzącego słońca. Otworzyłam
oczy, po czym niefortunnie spadłam ze skały. Jednak upadłam na coś dość
miękkiego.. Okazał się nim być czarny basior którego znałam.. Vylent..
Wstałam z niego i lekko się uśmiechnęłam.On również wstał na cztery
łapy.
- Cześć.- lekko przychyliłam głowę.
- Witaj.. - Odpowiedział. Po chwili spostrzegłam jelenia, który pasł się
na łące. Spojrzałam na Vylent'a. Chyba zrozumiał o co mi chodzi. Po
chwili obydwoje jedliśmy jelenia. Po zjedzeniu, przeszliśmy się do
pobliskiego lasu. Po chwili zagrzmiało. Lekko się przestraszyłam. Vylent
popatrzył się na mnie po czym powiedział.
Vylent?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz