wtorek, 1 września 2015

Od Charlene

Położyłam się pod jakimś drzewem z westchnieniem ulgi. Biegłam całą noc, mając wrażenie, że moi oprawcy wciąż mnie ścigają. Chyba ich zgubiłam. Przymknęłam piekące oczy. Mięśnie paliły mnie żywym ogniem, byłam głodna i potwornie spragniona. Do tego cień nie dawał ukojenia przed prażącym słońcem, musiało być południe. Ostatkiem silnej woli powstrzymałam się przed zaśnięciem. Poleżałam jeszcze kilkanaście minut, jednak musiałam iść. Z ogromnym trudem wstałam i powlokłam się dalej. W pewnym momencie zauważyłam strumień. Napiłam się szybko. Woda była przyjemnie chłodna. Ruszyłam w dalszą drogę. Na szczęście zaczęło się ochładzać. Kiedy już myślałam o przespaniu się w losowym miejscu, znalazłam jakąś opuszczoną jaskinię. Położyłam się w kącie. Nie było zbyt wygodnie, ale zdążyłam się przyzwyczaić. Zasnęłam... Kiedy znów uchyliłam oczy, był wieczór. Świerszcze cykały głośno. Po chwili postanowiłam ruszyć w dalszą wędrówkę. Spokojnym krokiem, już wypoczęta, szłam przed siebie. Nagle usłyszałam dźwięk łamanej gałązki. Rozejrzałam się, gotowa walczyć lub uciekać.
Ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz