Westchnąłem.
No, co tam...
Wziąłem krótki rozbieg i ślizgiem wpadłem w kałużę. Jako że byłem trochę
większy od Oliwii, błoto i woda rozprysnęły na wszystkie strony.
Bezwiednie zacząłem chichotać.
W pewnej chwili rozłożyłem skrzydła, demonstracyjnie się zachwiałem i padłem na plecy. Błoto zalewało mi oczy.
Oliwia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz