Obudziły mnie jasne promienie słoneczne. Przeciągnęłam się i ziewnęłam.
Zerknęłam na prawe ramię i zauważyłam brak Araxy. Pewnie poszła na
polowanie - pomyślałam. Chyba pójdę jej przykładem i też to zrobię.
Ruszyłam nieśpiesznym krokiem w stronę polany. Kiedy wreszcie tam
doszłam zobaczyłam małe stadko saren. Zaczęłam powoli się skradać w ich
stronę. W momencie kiedy byłam wystarczająco blisko skoczyłam. Stało się
jednak coś dziwnego. Wpadłam na coś co sarną na pewno niebyło. Syknęłam
z niezadowolenia. Leżałam chwile i podniosłam się gdy tylko odrobinę
przestało mi się kręcić w głowie. Zwierzyna była już daleko.
- Ahhh - warknęłam.
Odwróciłam się i zobaczyłam z czym się zderzyłam. Był to basior. Nawet przystojny.
- Przepraszam. Nie zauważyłem cię - powiedział.
- Nic nie szkodzi. Ale może następnym razem zapolujmy nieco bardziej zgranie?
- A będzie następny raz?
- Chym, wiesz raczej ani ja, ani ty nie staniemy się weganami, a to
oznacza, że dalej będziemy polować. Więc jest szansa, że jeszcze się
spotkamy.
Roześmiał się.
- Jestem Rufin, a ty?
- Vicaria. To co, zapolujemy?
Rufin?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz