-Dobrze.- powiedziałem i pobiegłem w stronę, gdzie były sarny, a wadera pobiegła za mną. Po kilku minutach znaleźliśmy stado.
-Poczekaj w krzakach, OK?- zapytałem się.
-No ok...- powiedziała od niechcenia. Wtopiłem się w tło i podeszłem do
sarny, która leżała nieopodal. Po cichutku otworzyłem pysk i ją
ugryzłem, wypuszczając truzizne w jej ciało. Zdezorientowana reszta
uciekła. Vicaria podeszła z podziwem.
-Wcinaj.- powiedziałem i odgryzłem kawał mięsa.
*********************
Po zjedzeniu poszliśmy się napić.
Vicaria?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz